Osiedlowa moda na powiększanie kolekcji psów i hurtowe ich wyprowadzanie trwa w najlepsze. Sąsiadowi parka przestała wystarczać, więc dokooptował trzeciego do kompletu. Stadka merdają ogonami, jeśli je mają, albo witają się żywiołowo z innymi stadkami, obsikują te same krzewy, czy murki, czasem usiłują romansować międzygatunkowo, najwyraźniej biorąc przykład z ludzkiej ciekawości i zapędów, by skosztować bliskości w dowolnym odcieniu karnacji, mieszając krew międzykontynentalnie, nie wykluczając przy tym żadnej z dostępnych płci.
Szczuplutka córka piekarza wypieszczona strojem obcisłym, podkreślającym młodość skóry i modelującym kształt sylwetki pakowała bułeczki tym, którym chciało się wstać wcześniej. Winniczki ścierały odciski na stopie o betonowe chodniki, co musiało świadczyć o nocnych opadach. Winobluszcze gęstniały niepostrzeżenie, a świeża zieleń ukrywała nabrzmiałe żyły długaśnych łodyg. Pszczoły uwijały się pośród drobnych kwiatków, wróble dokonywały próbnych przelotów w tę i z powrotem. Samoloty rozcinają niebo gasnącą fastrygą hałasu, lecz ono regeneruje się błyskawicznie, by spokojnie pasły się na nim wciąż niewyblakłe owce. Zza ledwie uchylonych okien dobiegają poranne zapachy – tu tylko kawa, tam jajecznica z cebulką, parówki z wody, czy inne potrawy najzwyklejsze w sobotni poranek, kiedy pośpiech został wykopany za drzwi.
Dziś sobota?
OdpowiedzUsuńDrin
od rana.
UsuńSkoro córka piekarza, to musiała to być sowa.
Usuń