środa, 30 lipca 2025

Pierścień – zwyczajnie – cień piersi.

 

    Drobne, dobrze wysklepione stopy zostawiają na pasku wstążkę nietrwałą, czekającą pierwszej fali, która uczesze piasek w gładkolicą przestrzeń ,ale zanim to nastąpi podziwiać można stanowczość piety wbitej głębiej, małe palce zanurzone drapieżnie by pchnąć ciało naprzód, choć tylko o krok. Czasami, gdy wiatr odepchnie ciało osłonięte tylko w strategicznych fragmentach można zobaczyć cały sznur koralików, śladów trwających chwilę dłużej niż chwilę, bo wnet zadepczą je psy, bobasy z gołymi pupkami, panowie ciągnący dobytek plażowy w coraz większych furmankach. A ja zerkam na konkurencyjne do pięknego sznura ślady, pokaleczone chorobami, nadwagą, czy też używkami, zatopione w piasku jak odciski kamieni wybranych na budowę twierdzy nadmorskiej, czy pałacu formowanego z lejącego się słono piasku i jakoś po tych śladach piękną zdaje mi się istotą owa, zostawiająca ów odcisk. A przecież nie wyłuskam człowieka z plażowej ciżby i nie odgadnę, kto zostawił tę niknącą wstążkę kroków. Wiem tylko, że nie wydawało mi się, bo nawet mewy kręcąc kuperkami przymierzały się, by z podobnym wdziękiem zostawić na piasku ślad elegancki, a nie tylko wskazówkę dotyczącą jakości trawienia.

2 komentarze: