poniedziałek, 14 lipca 2025

Organizacja orgazmu dla organizmu.

 

    O poranku widoczność mam tak niewielką, że perspektywa nie miała się gdzie rozpędzić, by pokazać, na co ją stać. Ludzie dźwigają duże butelki z wodą, co wieszczy gorący dzień. Między krawężnikiem, a chodnikiem katalpa i bożodrzew znalazły życiową przestrzeń i sięgają po słońce wyciągając naiwnie ręce. Jak dzieci. W tramwaju jakiś king-kong z plecakiem realizował nerwicę natręctw i bez końca powoził suwakami by znaleźć coś we wnętrzu. Jaskółki na stadnie ustalonej wysokości poławiały na nieboskłonie niemal niewidzialne białko. Uwijały się, czyli plankton był. Mijam dziewczynę z przedpiersiem gotowym na przyjęcie wielu, choćby i ogromnych medali. W dłoni niosła „dietę pudełkową” na wypadek, gdyby medale poszły zwarta tyralierą i trzeba byłoby rozbudować się na froncie. Słońce dekompletuje odzież, a cyrkulacja piękna w przyrynkowych przestrzeniach skłania nogi do zadumy, zapomnienia o celu i czasie. I pewnie szedłbym tak pomiędzy jednym, a drugim pięknem, niczym asparagus w gerberach, gdyby nie dziewczę mające wytrawiony na ramieniu obrazek – długie nogi na szpilkach zakończone tyłkiem. Nawet nie usiłuję wymyślać, co autorka zamierzała osiągnąć.

1 komentarz:

  1. aż mnie korci podmienić organizm na garnizon, ale za duży skrót, może?
    ale za to orgazmów, hoho. Od sztabu po ancel...
    Drin

    OdpowiedzUsuń