Prawym pośladkiem ujarzmiała i kolonizowała siedzisko, lewy – polował, niczym świeża mucha rzucona w bystrze wartkiego nurtu. On tak otwarcie nie zauważał, że gdyby był kobietą, przysiągłbym, że z zawiści. Jako facet najwyraźniej był onieśmielony potęgą jej urody. Deszcz dobierał się paniom do bluzek i sukienek, męskie spodnie ignorując, jako gruboskórne. Łatwiej wylizać odkryte pępki niż porosłe mchem torsy. Pani oddalona od nagości tekstylnym filigranem zewnętrznie była marmurowo zimną i tylko w chwili roztargnienia pod wpływem elektronicznej czytanki uśmiechnęła się niczym mangusta na widok jadowitego węża.
Górą przechodziły fronty nieprzychylne, dołem nieprzystępne kobiety, albo chłopcy zakonserwowani używkami. Żurawie skromnie trzymały się budów, a ilość letnich remontów osiągnęła stan, w którym wsiada się do pojazdów MPK z ciekawości, dokąd dziś pojadą. Niedojrzałe piersiątka mają fatalny wpływ na mój brak charakteru – tak w piśmie, jak w uczynkach. Alternatywnie urocze nastolatki chłoną wodę jak fosa, prezentując przy tym większą radość i żywiołowość. Na balkonie gość w giebeesach (GBS – gacie bojowo sportowe zwane też „granatami”) odkłada kule (cud?) i przymierza się do morderczej serii pompek. Ja wspinam się wzrokiem po nieopalonej nodze, aż sięgam niewidzenia w podcieniach obisłej sukienki. Nosicielka ma na twarzy grymas, od którego szarzeje całe zewnętrze.
Staję na przystanku tak rozjeżdżonym, ze woda nie wi, którą dziurę najpierw załatać. Bordowo-dżinsowe sutki chudej pani zerkają w chmury, gołębie ćwiczą w parach loty synchroniczne, dziewczyna ściśnięta suknia khaki usiłuje w jej wnętrzu rozwijać się, a walka jej mięśni o przestrzeń życiową mogłaby być fabułą filmu niekoniecznie z serii X. Jakaś pani tańczy na jednej nodze, drugą wyczyniając zawiłości nieznanej mi szkoły walki, szkoła o elewacji wyszczerbionej wojną, o jakiej Niemcy chcą zapomnieć, albo zniekształcić europejską pamięć trwa okolona dużo młodszymi drzewami, Aquapark zdaje się przelewać na ulice, jakby chciał zmienić skalę z architektonicznej na topograficzną.
Pulchna pani profiluje loda (bodajże truskawkowego), modelując go ustami w intymność jej przynależną. Dziko rosnący chrzan ozdobiony bkwiatami krwawnika udaje całkiem udany bukiet. Trzy gracje o urodzie z kategorii „open” żegnają się czule przed dekompletacją triumwiratu. Piękna pozwalała się wieźć pięknej, a ich piękno interferowało, rozlewało się i roztaczało uroki, które rozgonić mogła tylko bezduszna wycieraczka. Barbapapa w crocsach niósł trzy stulitrowe wory śmieci, więc albo ma dużą (ilościowo i jakościowo) rodzinę, albo bardzo rzadko wychodzi z domu.
a ja z kolażem i stelażem?
OdpowiedzUsuńDrin
kolaż na stelażu ma wartość i pewnie chętny się znajdzie. gdyby jeszcze jakieś nośne nazwisko...
Usuń