sobota, 31 grudnia 2022

Bez przepisu.

 

Noc dawno zdławiła krzyki pijaczków, kiedy zbudziło mnie pragnienie. Wpół śpiąc poczłapałem do kuchni, kiedy zamrugał do mnie raczej wiekowy piekarnik. Zignorowałbym zaczepkę, jednak kusząco świecił błękitem. Wewnątrz falowała woda, rosnąc błyskawicznie. Przytknąłem nos zapominając o pragnieniu. Wewnątrz zaczynały właśnie rosnąć algi, a chwilę potem przypłynęły ryby. Wreszcie wodę zaczął bełtać głód rekinów. Zrozumiałem, że środowisko musi być słonowodne. Nie mogłem pozwolić na więcej. Znając perfidię świata, ten mógł znienacka zaproponować mi erę wielkich gadów. Dlatego przekręciłem pokrętła. Maksymalna temperatura, dwie grzałki i termoobieg. Zakipiało i zaszumiało. Wewnątrz niezmiernie powoli stygła zupa rybna. Gęsta od ryb i pełna soczystych wodorostów.

6 komentarzy:

  1. Może będzie z niej ryba w galarecie? Tyle soczystości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno wyczuć. żelatyny wystarczy na cały ocean?

      Usuń
    2. Przy takim zagęszczeniu ryby w rybie i wodorostów w wodorostach, to i żelatyna moż(rz)e nie będzie potrzebna?

      Usuń
    3. super. niech się robi w takim razie.

      Usuń
  2. Ale czary, świetny wynalazek!
    jotka

    OdpowiedzUsuń