czwartek, 12 stycznia 2023

Kiedy powietrze pachnie.

 

W zajezdni dla hulajnóg, w podcieniach cokołów dla piaskowcowych lwów przycupnęło dziewczę rozłożyste, pupę rozkładając na trzech sąsiadujących hamulcach, a rozpacz na całą okolicę. Wzdychało przy tym ciężko, nie patrząc nawet na monitor łaszącego się do jej nóg telefonu. W tramwaju cieleśnie opancerzona niewiasta nonszalancko dźwigała srebrzysty futerał na pancerfausta. Okazało się, że o poranku miała ćwiczenia na poligonie miejskiej filharmonii, więc wysiadła stosownie. Jej miejsce natychmiast zajęła wygłodniała nastolatka, która dłonią mówiła więcej, niż szybkostrzelnym językiem. Treść spływająca z paznokci wykończonych na francuską modłę wyraźnie zniesmaczała jej koleżankę i skłaniała do pogardliwego wydymania warg.

Słońce czaiło się jeszcze za nisko wiszącą wstęgą chmur, a kieszonkowe psy ubłacały własne podwozia na mokrych granitach ulicy. Stadko saren wydziobywało coś ze świeżo zaoranej ziemi absolutnie ignorując cywilizację panoszących się wokół siedzib ludzkich. Może zameldowane były na ostatnim w okolicy spłachetku kukurydzianych pól i czekały na własne M?

4 komentarze: