Zaradny.
Kupiłem
za duży stanik, bo zmieściłem weń portfel, telefon i papierosy, a wciąż wygląda
na sflaczały. Wszedłem więc do rzeźnika, gdzie uśmiechnięta szeroko córka masarza
wybrała dla mnie dwie dorodne piersi. Nic, że kurzęce; ważne, że z lodówki, co
w tym upale jest niebagatelną zaletą.
Zaradna.
Co
dwie głowy (usłyszała to jakoś kątem ucha, a takie wieści zwykle zapadają
głęboko w sumienie), więc rozglądała się za jakimś rozsądnym nosicielem.
Wreszcie się znalazł! Starannie wyostrzyła maczetę i chwilę później dysponowała
już rezerwowym, nieco zakrwawionym czerepem.
Zaradni.
Krzyczał
z bólu, jednak lekarz kategorycznie zabronił mu drapać się. Trzymanie
wierzgających rąk i nóg było niezwykle uciążliwe, więc na wniosek szwagra
rodzinka przybiła chorego do krzyża i wystawiła daleko w pole, żeby nie słuchać
wrzasku. Kiedyś wyzdrowieje.
Zaradnego.
Szukam
do drobnych prac w gospodarstwie domowym. Oprócz umiejętności podwodnego spawania
w osłonie argonu, biegłej znajomości koreańskiego wraz z dialektami z północy, zaawansowanych
taktyk obronnych, mile widziana podwyższona aktywność na polu erotycznym z
tolerancją każdej możliwej konfiguracji.
Zaradność.
Szanowny
złodzieju. Skoro ukradłeś inżynierski rozsądek, to zapewne przymierzyłeś go i już
wiesz, do czego służy. Gdybyś jednak zatęsknił za utraconą lekkomyślnością, to w
imieniu pochopnego dziś pana Stefana niecierpliwie czekam na zwrot, żeby mógł
dokończyć projekt, bo terminy pędzą.
O, jaki tematyczny wpis, podziwiam umiejętność spojrzenia z różnych punktów widzenia:-)
OdpowiedzUsuńjotka
żarcik na poprawę humoru. chyba się udało...
Usuńnawet bardzo!
Usuńsmutków trochę za dużo wokół - już nawet ryby zdychają - te same które w Odrze tak trudno było znaleźć siedząc z wędką.
Usuń