Wróblowa
pobudka wprawia mnie w dobry humor. Potrafiły przebić się tym porannym
zacietrzewieniem przez tłuste krople deszczu i szaroburą rzeczywistość. W
tramwaju - pani nerwowo ogryzała paznokcie, jakby się bała, że nie zdąży, nim
ten stanie na przystanku. I półgłosem powtarzała wszelkie komunikaty dla
pasażerów, by po ich wygłoszeniu znów rzucić się na siebie i pożerać kończyny
bez zmiłowania. Chyba sięgnęła ukrytej granicy, gdyż znienacka przerzuciła się
na zawartość nozdrzy, poszukując w nich strawy trzema palcami, z wprawą
pianistki uderzając o płatki nosa. Pomimo dżdżu dostrzegam ćwiczącą brunetkę w
czapeczce, obcisłych szortach i takiejż bluzeczce, jak truchta wskroś parku
nasiąkając świeżo spoconym niebem. Dżdżownice wyległy na asfaltowe chodniki,
żeby nie utopić się w ziemi opitej do niemożliwości. Szyszki zmarzły i skuliły
się w sobie, pod żywopłotami spuchnięte purchawki konkurują ze świeżą bielą
pieczarek. Gałęzie obciążone wilgocią pochylają się i zaczepiają przechodniów
mierzwiąc im czupryny, albo tarmosząc parasole, czy kaptury. I tylko para
puszystych, młodych ludzi uśmiecha się w przerwach pomiędzy czułościami i
niedyskrecjami skrywanymi bezpiecznie pod wiatą autobusową.
Świat ogólnie podobno jest piękny, tylko ludzie już niekoniecznie ... A wróble widuję. Widuję i się cieszę, bo kiedyś trochę zniknęły, było ich mniej, a teraz są i to dobrze.
OdpowiedzUsuńto ma jakiś "tajemniczy" związek ze srokami które wyżerają młode z gniazd.
Usuń