Dziewczęta
o udach wypieszczonych nadmorskim słońcem prowadzają pieski na popołudniowe
spacery bez obawy, że kurz alejek stłumi urodę opalenizny. Szyszki leżą pod
sosnami, kwiaty kwitną, albo przekwitają, na przyciętej wiosną pigwie rośnie
jeden owoc i ma już mech na skórze, a kolarze zaburzają spokój sumienia
spacerowiczów zapatrzonych we własne fantasmagorie.
Wiesz,
jak wygląda pies, który uciekając przed słońcem kryje się w cieniu elewacji i
leżąc chowa łapki pod siebie? Cudownie! A teraz wyobraź sobie tak
siedzącą/leżącą żyrafkę! Gratulacje, jeśli się udało, bo ja, właśnie taki
siniaczek dostrzegłem na (oczywiście kobiecej) łydce.
Ja ostatnio widuję kobiety z całymi ramionami pokrytymi szczelnie obrazkami w kolorze i wcale mi się to nie podoba, zwłaszcza do letnich koronkowych sukienek.
OdpowiedzUsuńjotka
nie dalej, jak miesiąc temu wpadłem na pomysł, żeby takie osoby nazywać ludzie-brudnopisy. ktoś ćwiczy na ich ciałach notatki filozoficzne, grafiki, albo motywy z komiksów, względnie roślinne fantasmagorie.
UsuńTe ciała przypominają miejskie szalety pobazgrane gryzmołami, ale podobno o gustach się nie dyskutuje. Zobaczyć siniec na łydce, znaczy, że uważność jest w zasięgu ręki.
OdpowiedzUsuńoch... siniaczki na damskiej delikatności, to coś, co latem mnie oszałamia. patrzę (nienachalnie) i ćwiczę wyobraźnię. czasami się coś uda albo łydka... w zależności od lokalizacji obiektu. ;)
OdpowiedzUsuń