1.
Nowiny galaktyczne.
I tak, niewielkie
miasteczko z wielkopolski trafiło na mapy wszechświata – parę hektarów lasu i
trzy razy więcej pól uprawnych spłonęło, a pożar musieli odnotować kosmici –
jeśli w ogóle gdzieś tam są. I Zbąszyń stał się sławniejszy we wszechświecie od
Nowego Yorku, Petersburga, czy Szanghaju za sprawą chmurnego grzyba nieatomowego, jaki
wzniósł się wyżej niż zmartwychwstający Chrystus.
2.
Hollywood na kolanach!
Chiński cenzor
był zdegustowany kadrami z jednopłciowymi związkami i najlżejszą nawet sugestią, że Bóg
dopuszcza do siebie podobne myśli. Więc zakazał, bo chińskie prawo twarde być
musi jak chiński mur – trudno zapanować nad swawolami półtora miliarda
poddanych, więc prawo zawsze było srogie. Za to stać je na płatność w brzęczącej
gotówce – to co przejdzie przez sito potrafi zwrotnie wyrzygać grube ułamki miliardów,
jeśli jest zgodne z doktryną Wschodu. Tarantino się postawił i zbiera drobne na
Zachodzie. Reszta klęczy, bo jeny nie śmierdzą aż tak, żeby nimi pogardzić by czcić makulaturę dolarową publikowaną każdego dnia na tony, mające zapewnić jej supremację. Smutne.
3.
Nie daj się zabić, ale walcz!
Pani była
grzeczną dziewczynką i posłuchała - wbrew Stalinowi przeżyła w kanałach Żoliborza Powstanie
Warszawskie, nagonkę na Żołnierzy Wyklętych i Socjalizm, który niejednemu
wyrwał język i serce. Nie dała się. Żyje na złość ZUS-owi i walczy. Z opaską na
ramieniu i sukcesami zapisanymi gdzieś poza zasięgiem zawistnych. Hurra!
Podobno to słaba płeć! Damy radę! Wystarczy nam zuchwałości, żeby podnieść kulę albo laskę! Niech wreszcie uklękną!
4.
Blitzkrieg?
Jak długo bezwstydne
ciało potrafi przeciwstawić się bieliźnie i zachować świeżość zefirku nad
atolem Enewetak? Pranie ze wsparciem broni chemicznej okazało się niedoskonałe,
a piękno wymaga ideału. Czy dowolnie delikatne majtki zapewniają bezpieczeństwo
nosicielce? A może skażą ją na wstydliwą wizytę ginekologiczną, kończącą się
znaczącym spojrzeniem i uwagami dotyczącymi niechlujności codziennej higieny
intymnej? Strach licytować, więc może nie warto zaciągać kredytu na komplecik
wspanialszy od siedmiu cudów świata łącznie, skoro trzeba będzie się z nim
rozstać, nim dwie połówki jabłuszka zespolą się gniazdkami nasiennymi. Jedwab
jest jednak tak kuszący… Może wart jest ryzyka, że wytrzyma dłużej, niż
standardowa ciąża?
5.
Nowy (?) wirus.
- „Polska właśnie
bankrutuje. Program polityczny sprowadza się do obietnic socjalnych” – dalej
nie byłem w stanie czytać artykułu. Podejrzewałem, łudziłem się że jednak ktoś
myśli i chce, jednak zapomniałem zapytać o czym i czego. Konsekwentnie wracam
do konserwatywnej myśli że porządni ludzie nie pchają się do polityki, bo tam
nie tylko ręce ma się upaćkane gównem, ale i duszę.
6. Fałszywa
ekologia.
- Przywróćmy
kulturę palenia drewnem! Przestańmy ślepo wierzyć autokratom z Unii, którzy
twierdzą że to zabobon szkodliwy dla planety. Oczywiście zabobon bezbłędnie
wykryli amerykanie – lud bez historii, który ma nieodwołalny patent na
nieomylność, szczególnie względem ościennych narodów z wielowiekową historią i
zamieszkujących ziemie bogate w rzadkie (czyli drogie) bogactwa naturalne.
Uboższym pomagają jakoś niezbyt entuzjastycznie.
7. Demagogia
Białego Domu.
- Jeśli nie wziąłeś
dwóch dawek szczepionki i kolejnych dwóch „przypominających”, koniecznie zrób to
hurtem, albo gotuj się na ciężką zimę! Prowodyrzy niecnego procederu wykazali
się zatrważającą statystyką niecałe 50 procent seniorów dało się otumanić po
raz pierwszy, a zatwardziałość wiary zachowało niecałe 31 szczepiąc się ponownie. Tymczasem Big Farma
liczyła na nadzwyczajne zyski już w zeszłym roku obrachunkowym. I dupa zbita –
Starzy ludzie byli i są konserwatywni z natury. Niełatwo ich omotać bełkotem
głodnych piewców zagłady. Nawet w Stanach, gdzie każda bzdura znajduje miliony
naśladowców.
8. Bełkot
z dna gnijącej muszli.
- Ciągle daje mi laboutiny i chanelki, ale pierścionka zaręczynowego wciąż nie.
Obrazić się, czy
cierpliwie czekać, aż soki bezwstydnej nastolatki oszołomią starca do tego
stopnia, że wataha najętych prawników ślęcząc nocami spreparuje testament
zapewniający leczenie puszczonej w dzierżawę clitoris, a hymen zasklepi brzegi
ciaśniej niż chciałby tego największy zazdrośnik świata. Będę płakać za
uraczonym dziewictwem jeszcze nie raz. Telefon do chirurga w szwajcarskich
Alpach noszę zakodowany w DNA głębiej, niż sięgają żądze staruszka. Szczęśliwie
– mama jest ze mnie dumna. Ale i tak jej nie oddam rzadkich orgazmów księcia.
9.
Potrafisz?
- Samotny (ponoć)
bóbr bez trudu osiągnął sukces. I to na pełne cztery godziny, a nie tylko tyle,
ile trzeba, żeby staruszka z balkonikiem pokonała odległość między poczekalnią,
a schodkami wagonu. Oczywiście nadinterpretowuję, gdyż komunikat PKP był
klarowny – nie wsiadać/nie wysiadać z okupowanego pociągu, gdyż ryzyko
porażenia prądem sączącym się z podłoża nieustająco występuje. Potraktowałem
wiadomość, jak wątek optymistyczny – prąd wciąż płynie. Niechby w gruncie. A przecież w ciężkich
czasach nie jest to oczywistością. Młodsi ode mnie zapewne już układają psalmy
czołobitne z mottem: „stabilność prądu racz mi dać Panie (że o Internecie
napomkną jedynie półgębkiem) Wiadomo – gówniarze o wodzie i gazie nie pomyślą,
zanim im sople z nosa nie przymarzną do nieczynnych okienek podajników z Mac-Drive.
10.
Apostaza.
Nie stać mnie było
na nonkonformizm, albo na prozaiczną wygodę. Dlatego zlecam zakupy tam, gdzie najtaniej
i (jeszcze) dostępnie. Ignoruję bojkot szczeniaków warczących na prawo i lewo
dziwaczne chwilowe prawdy. Ale nie potrafię nie zauważać zjawiska. Jedna z
marek rynkowych, oferująca sprzedaż dóbr doczesnych i dostarczających towar pod
drzwi, kryguje się akcjonariatem z częściowo wschodnio-słowiańskim rodowodem.
Dzięki temu – jest nieco taniej i terminy trzymają się reżimu zegarka.
Najdziwniejsze (a może jedynie dziwne) jest to, że bojkotowana sieć dostarczyła
mi mimo wszystko przeraźliwie drogie towary rękami straumatyzowanych wojną dorodnych
Ukraińców! Ubodło mnie to do żywego mięsa. Jak to! Zamiast bronić Kijowa, czy
Donbasu – przynoszą mi do domu rosyjski (być może) cukier? Kiełbasę nadzianą
bezpańskimi psami z lwowskiego okręgu? Sprawdzają ukradkiem, czy moje wnętrze
tchnie niebiesko-żółtą emanacją? Nie powiedziałem im tego bo to naród mściwy i
zawzięty, jednak ostatecznie przekroczyłem Rubikon złudzeń i nabyłem deficytowe
towary. Nie cierpię ich wszystkich bez konieczności uzasadnienia. Może to wina
genów i wspomnień przodków? Nieważne – fakty nie noszą piętna kalendarza. A
pamięci (na razie) nikt nie leczy na NFZ.
Wielu z nas szuka wrogów tam, gdzie ich nie ma, a ci prawdziwi są jak belka w oku własnym...
OdpowiedzUsuńjotka
jak zwykle - umysł nosiciela jest jego największym wrogiem.
Usuń