- „Znów
wędrujemy ciepłym krajem” – mruczałem pod nosem, choć ciepło, to już było. Dziś
poranek pachnący wilgocią i przedsmakiem jesieni. A przecież kobiety wciąż kuszą
urodą w każdej możliwej ilości X-ów odzieżowych, a nawet bez nich. Na początku
zaczepiam wzrokiem młodą niewiastę w spódniczce tak krótkiej, żeby nie sięgała
koronek pończoch noszonych pomimo ciężkich buciorów. Pani coś szczebiotała do towarzyszącego
jej king-konga i pociągała coś z puszki, ilekroć zaschło jej w dziubku. W
kolejnej odsłonie pani o karnacji nasiąkniętej tureckim, a może hinduskim
słońcem niosła na łydce „siną barwą kłuty” ślad jednopalcowej rękawiczki – niechybnie
zima będzie sroga!
Kwiaciarki
dopiero rozwijały stragany i ustawiały wazony na wciąż rozespane kwiaty, wrona szemrała
coś pusząc się przed sroką przebierającą pazurkami zaledwie jedna gałąź wyżej, wybujała
kępa słoneczników strzeże parkingu przed cukiernią, a młodziutki sumita łysy z
wyboru, czyścił przedpole z elementów natury ożywionej kompletnym mimochodem. I
tylko śpiący na schodach pijany kloszard (a może poeta?) zignorował zamaszyste
kroki.
A ja chciałabym wrócić do oglądania jak miasto się budzi do życia, ale ostatnio ciężko wstać na czas. Może ta jesień oprócz chłodu i spokoju trochę przyniesie.
OdpowiedzUsuńmarzyć wolno każdemu. co stoi na przeszkodzie we wczesnym wstawaniu? pracujesz do późna?
UsuńPrzy markecie budowlanym widuję śpiącego kloszarda, gdzie będzie drzemał, gdy zmienią wystawę mebli ogrodowych na choinki?
OdpowiedzUsuńzapewne ma prywatny pałac zimowy.
Usuń