Ona? Była zwyczajnie piękna, tym pięknem, które
wzbudza w poetach gorejące uczucia, nadając magicznych barw najbanalniejszym
słowom.
On? Dla kontrastu urodę skrywał głęboko w sobie. Tam,
gdzie nie dogrzebał się jeszcze najdociekliwszy z chirurgów. Świecił skrycie talentem,
szepcząc spontaniczny wiersz dla tej, która stworzona została, aby zbierać
laury i przyjmować wyrazy…
Tylko niewzruszony obserwator z wysokości pomnika
spiżowym wzrokiem martwego wieszcza dostrzegał, jak jemu przemokła dusza, gdy
jej zaledwie bielizna.
Mimo to spotkanie skończyłoby się happy-endem, jednak
ona uwodziła wzrokiem perspektywę wysoko ponad jego aureolą. Gdzieś z tyłu, choć
niezbyt skromnie, stał byczek jurny, który nawet chrząkając popełniał
ortograficzne błędy.
Sorry, taki mamy klimat, ewolucja 'woli jurność od aureoli'
OdpowiedzUsuńczy to ta sama ewolucja, która pcha nas w trzecią (piatą) płeć?
Usuń