Pani zaufała ulubionej pogodynce i mimo
raczej chłodnego świtu wyszła z niewzruszoną wiarą i nogami gołymi po szczyt odwagi
w przepowiedzianą świetlaną przyszłość, nieco tylko droższą od wczorajszej. Na
łydce nosiła znamię w kształcie klucza patentowego – ciemniejącego, jak to
siniaczki mają w zwyczaju podczas fazy wzrostu. Kieszonkowy pies trzy razy się
obejrzał, zanim podjął decyzję, że spacer nie zrobi mu zbyt wielkiej krzywdy, a
legowisko w domowych pieleszach nie zdąży ostygnąć utrudniając sjestę po sutym
śniadaniu. Wróble, jak to wróble – ogłosiły poranek, poczekały na maruderów i
niewielkimi kohortami atakowały drzewa, latarnie, czy niedobudzone nadal kaliny.
Pisklęta protestowały rzęsiście przeciwko domowej przemocy ciągnącej je w niezbadane
strony, aż trzy domy dalej, gdzie szyby oklejone krasnalami, owocami i niestworzonymi
historiami wskazują miejsce zsyłki i katorżniczej pracy dla osób w wieku lat
trzech i pół!
Dla wszystkich piskląt, wkraczanie w życie urządzone przez dorosłych, to ciężka praca...
OdpowiedzUsuńa co mają mieć lepiej od dorosłych! niech zasuwają w grupie krasnali!
Usuń