czwartek, 25 sierpnia 2022

Ekstrakty cz.76

 

Szaleniec.

Wyciągam sześciostrzałowy kreator ciszy i w Wielkim Big-Bangu tworzenia czynię spustoszenie w tkance hałaśliwej, ożywionej na chwilę kaprysem Absolutu. Umartwiam ją doskonale, pod posępnym, pełnym dezaprobaty spojrzeniem Prawa. Bo przecież Prawo od zawsze pokątnie toleruje ideę oko-za-oko!

 

Łechtanie wulkanu.

Ustami wykradałem ciepłe perły potu gnieżdżące się w otchłani skóry nad obojczykiem. Ze śmiechem opędzałaś się ode mnie, jakbym był namolną muchą, jednak w głębi szklącego się wzroku dostrzegałem budzące się pragnienia. Nie wiem czy zdołam zebrać tę całą wzbierającą w tobie wilgoć.

 

Bezmyślność.

Nie podejrzewałem nawet, jak dramatycznie tępych mam znajomych, gdy zgodnie doradzali:

- Odwdzięcz się pięknym za nadobne!

Zdradziła mnie z przydrożnym włóczęgą, więc teraz JA miałbym w rewanżu wypiąć pośladki przed tym cuchnącym oblechem?

 

Prawiczek.

Czuł tak silną potrzebę bliskości, że podszedł wystarczająco, aby zdeptać mi nawet niewypowiedziane słowa i spłoszony oddech. Bolało, jednak nieśmiałość pozwoliła mi zaledwie na dyskretny grymas, kiedy jego bezczelność bezwstydnie penetrowała wnętrze mojej czaszki, spodni i Bóg wie czego jeszcze.

 

Musiałem.

Pod przemożnym wpływem nauk medycznych zostałem świadomym wegetarianinem. W dbałości o rozwój własnego organizmu usiłowałem dostarczyć mu komplet witamin, by cieszyć się długowiecznym zdrowiem. Aby osiągnąć sukces część z nich trzeba było jednak popchnąć solidnym stekiem, albo jajecznicą na boczku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz