poniedziałek, 19 grudnia 2022

Z zimną krwią.

 

Z przeciwka nadciągała uzbrojona niewiasta w słusznym rozmiarze. W ręku (pomimo chłodu) trzymała odbezpieczoną butelkę płynu do mycia szyb, a palec na cynglu aż drżał z niecierpliwości. Nabrałem powietrza w płuca i na paluszkach minąłem zdeterminowaną panią i odetchnąłem z ulgą, że nie wypaliła z bliska między oczy. Śnieg chrzęścił niewinnie, a na krzewach marzły gromadnie kiście rokitnika. Choinki tłoczyły się w małych wolierach, a słońce walczyło o prymat z sierpem księżyca. Gołębie kołowały nad osiedlem i szukały miejsca godnego dywanowego nalotu, wybierając lądowanie poza zasięgiem mojego wzroku.

2 komentarze:

  1. Od czasu do czasu, trzeba przecierać zamazane patrzałki, może wtedy ujrzał byś coś innego... w rękach pani słusznej postury. :) Kolokazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och... w okularach pewnie nic bym nie zobaczył. szczęściem używam ich jedynie do czytania.

      Usuń