sobota, 22 czerwca 2019

Konfident.


- Opowiem, choć trudno w to uwierzyć – popatrzyłem w nieprzeniknione oczy Seniora - Wczoraj odbyło się tajne posiedzenie wszystkich tych Szarych Eminencji, które kryją się staranie przed wzrokiem kamer i własne słowa wkładają w gęby maluczkich, na których się skupia światło reflektorów. Sam nie wiem, czemu zaprosili mnie. Byłem najmłodszy i związany raczej luźno z reżimem. Prowokacja?

Senior patrzył na mnie w milczeniu, a milczeć potrafił doskonale. Nawet siepacze spod znaku czerwonej gwiazdy nie dobrali się do tego, co pod czaszką nosił i tak mocno ich bolało, że zemścili się na jego fizjonomii. Brwi praktycznie nie miał, bo na bliznach nie rosną włosy, z uszu zostały jakieś strzępy, jakby żywił nimi miot wilczków. Senior chodził tylko i wyłącznie przy mnie. Kiedy miał się wynurzyć ze swojej nory bezwzględnie korzystał z inwalidzkiego wózka. Nie każdy wiedział, że maskował nie tylko umiejętność błyskawicznej ucieczki, ale również schowaną w wózku broń i nowoczesną telekomunikację zminiaturyzowaną przez nie tylko japońskich speców od inwigilacji. Nie doczekałem słowa, więc kontynuowałem:

- Zaprosili mnie na coś tak tajnego, że wynajęli termy słowackie, żeby każdy musiał przyjść nago, a woda mogła rozproszyć ewentualny zewnętrzny podsłuch. Teren ogrodzili hordami swoich monotonnie czarnych mutantów i mocząc jaja w zdrowo gorącej wodzie snuli plany. Zabawne było patrzeć na te pomarszczone ciała, na żywe trupy, które mają większy wpływ na życie, niż mogłoby się zdawać każdemu pośród zjadaczy chleba, bywalców Biedronek i lokali, których jedyną gwiazdką jest plakat z kolorowej gazety na ścianie kibla. Trupy rządzą wciąż. Moczą się jak słonie morskie na mieliźnie i parskają śmiechem szydząc z młodych, którzy wciąż mają złudzenia nieustannie podsycane erekcją.

Senior popatrzył na mnie z niesmakiem jak sądzę, chociaż z jego wzroku czytać nie dawała rady nawet doświadczona cyganka i poddawała się klnąc niczym szewc na kacu. Nie lubił ani wulgaryzmów, ani seksualnych odniesień, choć sam przyznawał, że to potężna siła, którą można zdeprawować umysły. Nigdy mi nie opowiedział dlaczego tak reaguje, a ja z premedytacją nadwyrężałem zaufanie licząc, że w końcu opowie mi skąd niesmak.

- Pierwszy raz widziałem najważniejszego gościa bez kapelusza, ale nawet tam miał cygaro w gębie. Ssał je niczym kutasa tego drugiego, z którym nigdy się nie rozstaje. Ale chyba on jest w tym związku mężczyzną. W towarzystwie ręce potrafią utrzymać przy sobie, ale temu drugiemu wzrok umykał dyskretnie i wzdychał sobie rzewnie, gdy sądził, że nikt nie widzi…

- Hmmm… - Senior chrząknął, że już wystarczy i żebym przeszedł do konkretów.

- A potem zaczął bawić się w jakieś opowieści, jakby był prorokiem. Opowiadał, że władza uwielbia być w centrum uwagi i blask kamer napędza rząd krwią wiary w misję i jej powodzenie. Że każdy zarazi się i żyć nie będzie umiał bez tej krzątaniny, blichtru, uwagi i oklasków. Podobno zrobili nawet badania na studentach, których potem faszerowali prochami, żeby nikt ich bełkotu nie chciał słuchać. Kazali im przemawiać. Sadzali przed widownią złożoną z im podobnych, którym płacili za owacje Potrafili oklaskiwać nawet jawne bzdury, a mówcom zaczynały drżeć ręce i wzrok się szklić, więc opowiadali farmazony kolejne i kolejne. Pośród tych oklasków, co bardziej porywczy doznawali orgazmu, a część nie ukrywając się specjalnie po występie szła do łazienki na szybki seansik samogwałtu, albo wybiegali szukając samicy gotowej odpowiedzieć na zew natury za dowolnie wybrane pieniądze.

Teraz, to już się poważnie naraziłem, ale Senior siedział niewzruszony i tylko pokancerowana brew lekko zadrżała, co było oznaką wzburzenia. Ciekawe, czy on… Poniosło mnie. Przyszedłem po pomoc i wyjaśnienia. Poukładać w głowie sobie i usłyszeć co sądzi o tym ktoś tak cyniczny, że trudno byłoby znaleźć mu przeciwnika. Dziwne, że seksualne odniesienia potrafiły dotknąć tego umysłu, jak nic innego. Nie miał bliskich, nie kolekcjonował przedmiotów, nie pożądał… Chyba nie pożądał niczego. Trwał i z rzadka wygłaszał opinie. Może, gdy mnie nie było nosił w sobie emocje wielkie i brudniejsze od wszystkiego, co mogłem sobie wyobrazić, ale nie zdradził się z tym w żaden sposób.

- Wspomniał, że kiedy brakuje sukcesów trudno się chwalić i oczekiwać aplauzu, więc władza na gwałt szuka poklasku kradnąc cudzą chwałę, efekty i osiągnięcia, byle choć raz jeszcze ogrzać się blaskiem popularności w choćby fałszywym poczuciu spełnienia. Podawał przykłady, żeby nam wszystkim uzmysłowić, że tak się dzieje od dawna, jeśli nie od zawsze. Że mówcy ze sceny są narkomanami uzależnionymi od zachwytu plebsu. Wiadomości, billboardy, przemówienia, otwarcie mostu, szkoły, czy kościoła, sportowy sukces, czy odkrycie naukowe – wszystko stać się może tłem na którym zajaśnieje jednodniowa gwiazda i spije poklask. A kiedy już nic nie znajdzie, to chociaż pogrążyć wroga plugawym, chwytliwym słowem, żeby rozjątrzyć, rozjuszyć, podzielić tłum i zgarnąć szum przychylny i płynąć w gównie na fali rosnącej nienawiści przeciwnego prądu.

Rzuciłem okiem na Seniora, ale ten dalej milczał, jakbym oczywiste historie opowiadał. Wiedziałem, że do rządowych fanaberii przywykł mocno i trudno było go zaskoczyć ekstrawagancją. Bogatym szajba odbija błyskawicznie i proste rozrywki przestają cieszyć. Wtedy zaczyna się pogoń za niedościgłym. Za zakazanym, albo niemożliwym. Kupuje się ludzi i władzę. Zachcianki i zamknięte oczy na niemoralność, czy bandytyzm. Na niepohamowaną chętkę na jeszcze więcej, żeby w gronie podobnych móc się pochwalić przewagą. Lokalni tyrani, którzy rośli, jeśli skrupulatnie ukrywali swoje wynaturzone pragnienia i nie realizowali ich zbyt ostentacyjnie.

- Na koniec opowiedział anegdotę, jak to w małej miejscowości odsłaniali pomnik i pobiło się dwóch miejscowych kacyków, bo każdy chciał wypełnić tę prześwietną, gminna okazję własną sylwetką. Przygotowali przemówienia, zaprosili ekipy telewizyjne i ustawili trybuny. A potem przemawiali pośród śmiechu ludzi, stojąc po przeciwnych stronach pomnika. Operatorzy kamer posikali się ze śmiechu i kręcili rzecz tak, żeby obu mówców zmieścić w kadrze. Panowie nie zrażeni aurą przemawiali i przemawiali prezentując to prawy, to lewy profil, rękami mnożyli gesty zdobywające przychylność, lecz kiedy przyszło szmatę z pomnika zedrzeć, to ona nie chciała spadać w dwie strony naraz, to i się pobili panowie zupełnie po chłopsku. W ruch poszły sztachety i cała wieś dołączyła skwapliwie do pojedynku, dzięki czemu szpital powiatowy wyrobił normę przyjęć na cały rok jednym kopem.

Senior uśmiechnął się i najwyraźniej anegdota oderwała go od czarnowidztwa, jednak tylko na chwilę. Znów patrzył na mnie matowym wzrokiem i wyraźnie czekał, aż przejdę do meritum problemu.

- Szare Eminencje porechotały niczym stado ropuch w gorącym basenie i ich zmarszczki doznały nowej głębi od tego siedzenia w wodzie, ale żaden nie przerwał mowy. A gość pierwszy raz nie w kapeluszu, łysy i świecący jak księżyc w pełni zażądał, żeby skatalogować możliwe sukcesy, ustalić ich ranking popularności i odgórnie wydzielać politykom okazje, które będą uświetniać na rok z góry…

- Ranking! – wycharczał Senior – przynieś mi ranking!

- Interesują cię wyniki imprez sportowych i otwarcia kościołów?

- Ranking polityków kretynie – wściekł się już jawnie i okruchy śliny dotarły do mojej twarzy – Nawet ty nie możesz być tak głupi. Minister nie otworzy kościoła w Pcimiu, a trzecioligowy polityk nie dostanie okazji przecięcia wstęgi na międzynarodowej magistrali kolejowej. Na takiej liście będą się ukrywały wschodzące gwiazdy polityki. I tam będą zapisani przegrani. Przynieś mi ranking!

4 komentarze:

  1. Rankingi dziś święcą triumfy, wartość sama w sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buchalteria wygrywa z każdym. dzisiaj, to już nawet nie warto być drugim, bo to taki przegrany i to mocno.

      Usuń
  2. Miało być śmiesznie, a wyszło nudno. Oj, nie o take...

    OdpowiedzUsuń