niedziela, 9 czerwca 2019

Pod właściwym wezwaniem.


Nazwa musi być chwytliwa. Był czas, kiedy gwarantowała to literka X domykająca słowo. Co bardziej wyrafinowani potrafili przedstawić się kładąc akcent na niewidzialne X w imieniu… powiedzmy MareX. Modne bywały przedrostki – MAX, lub MIKRO, stosowane, gdy trzeba było rzecz wyeksponować, względnie ukryć niedoskonałość. W kolejce stały zlepieńce i skrótowce – fragment imienia podbity futrem narodowości, inicjał skoligacony z branżą. No i ukochane trójliterowce, tajemnicze niczym siódmy krąg piekieł, gdzie nie wiadomo za jakie zasługi wyrwą włos z tyłka bez znieczulenia. Nastał czas, kiedy wszystko musi być EKO. Silikonowe pośladki i karton po mleku, nawet manekin programowo rozchylający uda bez zgrzytania trybami.

3 komentarze:

  1. W międzyczasie był jeszcze -POL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież wymieniłem je - fragment imienia podbity futrem narodowościowym MarkPol, albo branżowym - FranBud.

      Usuń