poniedziałek, 17 czerwca 2019

Noc.


Siedział z nami wystarczająco długo. Przepiliśmy wymieniając uwagi o piłce nożnej, czy silnikach diesla. Obejrzeliśmy się za kelnerką, która spódniczkę miała tak krótką, żeby napiwek dało się jej wsunąć pod koronkę pończoszki. Potem wstał od stołu i grzecznie się pożegnał:

- Zaraz noc, na mnie pora, do zobaczenia następnym razem.

Na strzemiennego nie dał się namówić, tylko wyszedł przed drzwi. Patrzyłem za nim chwilę, a on rósł i rósł, aż w końcu zeskoczył z ziemi gdzieś na bok, otrzepał tyłek, a potem dłonią zgarnął cały wszechświat jak okruszki chleba ze stołu i wsunął do kieszeni.

Zapadł zmierzch. Ciepły, bezpieczny zmierzch.

4 komentarze:

  1. Dobry Pan Wieczór, albo Staruszek Świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak sobie wymyśliłem króciutką opowiastkę. i najbardziej podoba mi się pomysł zgarnięcia wszechświata do kieszeni. może Ziemia jest takim paproszkiem? w końcu to tylko kwestia skali.

      Usuń
    2. I to jest właściwa perspektywa. Z pewnością odszedł nucąc "ręce mem w kieszeniach, a kieszenie jak ocean"...

      Usuń
    3. kto wie.
      a może miał w kieszeni lepki papierek od lizaka i wszystko się przykleiło?
      Grunt, że żegnając się zasugerował, że znów się zdarzy.

      Usuń