niedziela, 22 stycznia 2023

W topniejących śniegach

 

Gawrony masowo opuszczały blokowiska i w bezładnym szyku(? Braku szyku?) oddalały się w stronę jednego z parków, względnie ku osiedlom jednorodzinnych domków w opłotkach Miasta. Na wschód, skąd powinno pojawić się słońce. Kobiety zaciskały kolana chcąc zachować między udami resztki ciepła ze snów niedokończonych i nieświadomych pragnień. Martwe bałwanki chyliły się ku osiedlowym alejkom.

 

Pani o bladej twarzy i malutkim nosku dzięki wielkim, okrągłym okularom wyglądała jak sowa. Piękna, gustowna i absolutnie zniewalająca. Inna, dojrzalsza, była zapewne wytrawnym traperem sądząc po stroju, butach i plecaku, jednak zamiast wysiąść z tramwaju nieopodal dworca z którego odjeżdżają pociągi, wysiadła tam, gdzie dworzec opanowali detaliczni sprzedawcy sprzedający towar z zaimprowizowanych na ceracie witrynach.

 

W kierunku parku w pośpiechu podążał pies przypominający białe zwierzątko z czeskiej kreskówki. Pośpiech być może spowodowany był pilną potrzebą, co w dzisiejszych warunkach atmosferycznych zaowocowało ubłoconym podwoziem, a pas czarnego błota sięgał od spodu ogona. Piach i brud oblepiał psią intymność tak szczelnie że aż mnie zaswędziało ze współczucia.

2 komentarze:

  1. Zupa śniegowa zalega na chodnikach, zapchane studzienki odpływowe, nauczymy się skakać przez wielkie kałuże pośniegowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czas pomyśleć o kajaku. miejskim. skoro są miejskie rowery i hulajnogi na minuty, to czemu nie.

      Usuń