środa, 6 listopada 2024

Posadzić sad? Byle nie przesadzić.

 

    Krągła pani i pan wyskalowany jeszcze dostatniej zajęli w autobusie najwęższe z możliwych miejsc. Chciałbym napisać, że podwójne, ale ono zaledwie półtorne było. Dla osobników z wyższych kategorii wagowych zgoła pojedyncze. Nic to. Grunt, że siedli razem i bliskość była im niezwykle miłą, bo powalali sobie na buziaczki niezbyt częste, ale jednak.


    W Mieście zrobiło się tłoczno od billboardów z treścią: „Bóg cię kocha, wielka z tego jest radocha”. Każde słowo w innym kolorze, tworząc niedoskonałą tęczę w odcieniach różnych od tej, do której przyzwyczaiły nas jednostki mniejszościowe i zjawisko atmosferyczne. Nie umiem dociec, czemu ma służyć ów napis i kto go do życia powołał. Czyżby kler, który już dawno zawłaszczył kontakty z Absolutem i interpretację przekazu, sugerował, że Bóg cierpi niespełnienie i szuka partnera płci dowolnej? Tylko dlaczego pisze „cię” z małej literki, skoro sam występuje z wielkiej? Kobiety, jako istoty znacznie subtelniejsze są wyczulone na podobne przejawy braku szacunku i przedmiotowe traktowanie.


    W powodzi wiekuistej czerni zdumiewa garść białych minispódniczek, choć aura nie sprzyja uwodzeniu ekspozycją niewątpliwie pięknych nóg. W centrum, w spieszącym dowsząd (słowotwór spontaniczny wzorowany na zewsząd, tylko ze zmianą zwrotu) tłumie wyławiam elegancję. Rzadką, być może konserwatywną, jednak nieodmiennie urzekającą. Robinie rosnące nad fosą, nagie już przeglądają się w oprószonej liśćmi wodzie, a ich korony przypominają dendryty srebra w olkuskiej skale.


    Tutejsza pani Frau, strojna w milion tatuaży postanowiła pochwalić się ozdobami. Z dekoltu wspinał się na podgardle zawiły wzór i chyba pilnował, żeby owo podgardle nie rozmnażało się. Wewnątrz małżowinki też rósł sobie jakiś okaz, umieszczony tak, by nie wadził kolczykowi, czy słuchawkom. Poza tym dłonie bogato zdobne, może wręcz barokowo. Wystawały spod grubej bluzy (oczywiście czarnej) pełen był czaszek i nieco skromniej róż. Pomyślałem, że jest porysowana, jak pani od plastyki, której zdarzyło się zasnąć podczas lekcji z urwisami.

8 komentarzy:

  1. Nie zapomnę łysej, damskiej głowy, która siedziała przede mną w autobusie do Warszawy i gdzieś tam dalej. Pozbawiona włosów jak makohon, wytatuowana była we wszystkich kolorach tęczy w najprzeróżniejsze wzory.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie tam cieszą gesty czułości między ludźmi w miejscach publicznych, kolorowe osoby i kolorowe bilbordy. Nad ich treścią czasem lepiej się aż tak nie rozwodzić i jest jakoś przyjemniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bezmyślność cieszy? czyżbyś należała do administracji niemiłosiernie nam panującej?

      Usuń
  3. Myślę, że tatuaże to też sztuka, choć nie każdy je lubi i dałby się tak cały pomalować :) Zrobione ze smakiem, nie na całym ciele mogą być ozdobą. Wiadomo, co kto lubi :)
    Tekst fajnie napisany.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sztuka? uważasz, że ciało ludzkie jest niedoskonałe i wymaga "upiększeń"? skąd taki pomysł?

      Usuń
  4. Ja co prawda bez tatuaży, ale lubię kiedy widzę ładne, delikatne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma ładnych tatuaży - jak ktoś lubi malarstwo/plakat/grafikę, czy inną formę sztuki wizualnej (tzw "instalacje") to świat pełen jest wirtualnych stron malarzy, czy muzeów.

      Usuń