Smart-King-Kong szedł krokiem oszczędzającym jądra, które musiały mieć pojemność najmarniej litr na jednostkę. Ciężki kaliber. Nic dziwnego, że nawilżał się, choć płyn wybrał mocno toksyczny – śmierdziało zaawansowaną farmacją. Ludzie fotografują co tylko się da. Choćby druty nad ciemną ulicą lekko posypywaną mokrym, topniejącym od samego patrzenia śniegiem. Rozejrzałem się po wnętrzu pojazdu. Poza starszym gościem, wyglądającym na chorego, cierpiącego bezsenność, lub kaca – wszyscy skupiali wzrok na monitorach. I tylko Kozacy nie ściszali głośników. Najwyraźniej stres bojowy dopadł zarówno kilkuletnie tłuste dziewczynki, jak i ich pulchne babcie, czy odstawione niebosko mamusie. Coraz trudniej udawać obojętność, bo cyrylica wyłazi mi już nie tylko uszami.
Młoda czarownica, przemierzała świat nie przejmując się geometrią ulic. Dzięki butom szła o jedną kondygnację NAD CHODNIKIEM.
Zupełnie z zaskoczenia zaatakowało mnie pytanie – gdzie mam (i czy w ogóle) zanadrze. Czasami dobrze byłoby coś tam ukryć na czarną godzinę, albo, by sprawić komuś przyjemność.
Zanadrze jest nad zapodrzem . Ale gdzie oba są? Chyba nie za pazuchą...
OdpowiedzUsuńZanadrze powinieneś czuć, a jeśli nie czujesz, to może go nie ma?
OdpowiedzUsuń