poniedziałek, 11 listopada 2024

Nim ciepło zwieje spod kołdry.

 

    Stoją w łazience, tuż obok kubka ze szczoteczką do zębów. Pani Psychiatrka (tak każe do się zwracać do siebie. Jest samicą alfa, albo tą, która wymyśliła ów alfabet ustawiający ludzi w szeregu w zależności od wielkości cohones… Sama powinna zatrudnić furgonetkę do ich przewożenia)… Pani Psychiatrka kazała mi najpierw dobrze się obudzić, opłukać twarz, umyć zęby i dopiero wtedy, patrząc w lustro wyjąć jedną pigułkę, decydując się, kim dzisiaj być.


    Pigułki są niebiesko-różowe i nie wolno ich brać więcej, niż jedną na dobę, bo inaczej strasznie namieszają w głowie. A pozwalają przetrwać dzień w miarę „normalnie”, jeśli normą może być brak stałości w kwestii płci. Dziś obudziłam się kobietą, więc pewnie łyknę kapsułkę różowym do przodu. Gdyby mi się jednak zmieniło, niebieski jest na drugim końcu. Zabawne, ale czasami funduję sobie niespodziankę. Biorę pigułkę nie patrząc i zastanawiam się, co przyniesie los.


    Wracając do tematu ostrożnego zażywania specyfiku. Czasami budziłam się z płaczem, sądząc, że dojrzałam do macierzyństwa, choć wciąż nie spotkałam dawcy i nie wstając z łóżka zażywałam lek różowym do przodu. Nim zaczął działać, doznawałem wzwodu tak dosadnego, że jedna niebieska, to za mało, żeby testosteron i sperma, wyciekała mi nawet uszami. Zanim się opamiętałam, znów piersi bolały mnie jak wściekłe i rosło we mnie pragnienie, żeby pojawił się jakiś niegrzeczny chłopiec i przycisnął moje ciało do zimnej szyby… Choćbym to miała… miał być sam.


    Tak, tego też próbowałem, jednak dużo łatwiej rozmnożyć jaźń, niż ciało. Nieodmiennie kończyło się aktem samospełnienia, czy raczej serią samospełnień. Obrzydliwe. Najtrudniejszy w tej sytuacji był fakt, że nie czułem się gejem, czy lesbijką. Nawet wersja bi napawała mnie ostrą niechęcią. Byłem zdeterminowaną(nym) hetero.


    Z rozpaczy piłem wódkę, nie znajdując rozwiązania. Albo upijałam się beaujolais nouveau i smarkałam w chusteczkę jakiejś sentymentalnej laluni, po raz nie wiem który opowiadając jej, lub barmanowi własną histerię.


    I właśnie wczoraj, taka drętwa, bezbarwna lalunia zapytała, czemu nie poszukam sobie kogoś takiego, jak ja? Budzilibyśmy się na przykład we dwie i wymieniając ploteczki przy makijażu losowałybyśmy, która dziś na górze, albo umawialibyśmy się na wieczornego pokerka przy piwku, albo… Rozwiązań tyle, że nuda nie groziłaby nam do końca świata.


Leżę na łóżku i smakuję myśl, że może już dziś spotkam podobnie nawiedzoną istotę, ale na razie powinnam podjąć decyzję, kim będę szukając. Połknąć błękitnym do przodu? Różową? A może, tak zupełnie rewolucyjnie nie łykać wcale? Dotykam swojego ciała. Niezdecydowanego, budzącego odrazę. Nie. Łyknąć muszę, bo inaczej będę skwaszony chodził i nawet jak spotkam to ją/jego wypłoszę własnym zgorzknieniem, a tego bym już nie zniosła.

8 komentarzy:

  1. Nie musisz zmieniać co chwilę rodzaju czasowników. Aktualnie jest moda na mówienie o sobie (przez "osoby niebinarne", a taką jest niewątpliwie bohater/ka) w rodzaju nijakim. Zatem "dziś obudziłom się", "dojrzałom do macierzyństwa", "smarkałom w chusteczkę", "a tego już bym nie zniosło".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli muszę zmieniać. chodziło mi o efekt. niezrównoważona psychicznie osóbka "podejmuje decyzję" kim jest. o zgrozo przed lustrem. a przecież wystarczyłoby się rozebrać i zobaczyć płeć. nie domyślną, wydumaną, a faktyczną i fizyczną.
      wypieram ze świadomości, że ktoś mógłby być bezpłciowy, choć oczywiście dzieci i starcy są bezpłciowi, ale to z przyczyn od nich niezależnych. z wyboru? nie. to nieludzkie. jesteśmy ssakami dzielącymi się na samców i samice. każde inne rozwiązanie, to albo dewiacja/choroba psychiczna, albo zboczenie. żonglowanie słowami, żeby otumanić jednostki o słabszej psychice, to zwyczajne pranie mózgu. coś absolutnie karygodnego.

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak. Patrzę z przerażeniem na to, ile dziwactw wpycha się społeczeństwu w głowy. Najbardziej przerażający jest fakt, że z listy chorób znikają dewiacje i zboczenia, które stają się "normą". Mam kolegę geja i on jeden sam o sobie mówi: "ja jestem psychicznie chory, bo przecież wiadomo, że homoseksualizm to choroba".
      W rodzinie mojego eksmęża jest dziewczynka, która upieprzyła sobie w głowie, że jest chłopcem. Artystka, pięknie maluje, ale moim zdaniem to nie ma żadnych podstaw do zmiany płci. Rozmawiałam z jej ojcem (to siostrzeniec eksa), twierdzi, że muszą z żoną zaakceptować wybór córki i wspierać ją. Pod pojęciem wspierania miał na myśli pomoc w procesie zmiany płci. A przecież to dopiero nastolatka! Takie wspieranie nie jest mądrym rodzicielstwem (choć według aktualnych kanonów jest), tylko szkodzeniem dziecku. No ale ja jestem tylko ciotką chłopaka, a dziecko jest jego... I co poradzę?

      Usuń
    3. wybór płci? ktoś, kto uknuł taki termin powinien trafić do szpitala. lustro nie pozostawia złudzeń, czy niedomówień. czekam na pomysł, żeby zrobić odrębne dzielnice dla mężczyzn, kobiet, niezdecydowanych, miłujących inaczej, albo wcale. i kontrakty na bliskość i prokreację.

      Usuń
    4. Nie chcę takiego świata.

      Usuń
    5. sądzisz, że ktoś Ciebie zapyta? referendum? wystarczy zgraja spoconych z nienawiści, albo inna pod dowolnie tęczowymi sztandarami, żebyś znalazła się w getcie.

      Usuń