Dzieci w naszym bidulu były grzeczne. Wszystkie. Pani dyrektor…
Nikt nie podejrzewał, że do wieczornego posiłku regularnie dostawaliśmy środki nasenne. Pani dyrektor była niezwykle przedsiębiorcza. Nocami wynajmowała nasze śpiące, bezwolne ciała swoim gościom. Każdy chciał spróbować niewinności, a ta, nie tylko dziewczęca, cieszyła się wielkim wzięciem. Chłopięcą cnotę potrafiła sprzedać wielokrotnie. W całym bidulu nie znalazło się żadne dziecko, którego goście dyrektorki nie odwiedziliby choć raz, jednak zwykle zaszczycano nas częściej. Starsze panie spijały soki nieświadomej podniety dojrzewającej w grzesznych snach, panowie chętniej sięgali ku piersiątkom wykluwającym się dopiero na chudych ciałkach dziewcząt.
Pijany poeta pomylił drzwi i wyzwolił nas.
Kim był ów pijany poeta?
OdpowiedzUsuńzrządzeniem losu? szczęśliwą kartą?
Usuń