czwartek, 14 listopada 2024

Przejść w bród bród pełen bród.

 

    Sąsiadka postury więcej niż słusznej, tłukła się pośród nocy, łażąc boso po chałupie z werwą niezbędną, by piętami wytłuc hasające po podłodze niewidzialne karaluchy. Szczęśliwie nie czyniła tego (tym razem) w szpilkach, bo wtedy efekt przypomina serię z karabinu maszynowego, albo ołowiany deszcz bębniący o blaszany dach.


    Tymczasem na Miasto spadł śnieg. „Techniczny”, jak nie doczytałem w prasówce, nękający tereny przemysłowe, w tym nieodległe Czechy. Samotna (tzn bez drugiej do kompletu), Ruda Kobra z naelektryzowanym włosem jechała gdzie indziej niż dotychczas. A ja, zaskoczony przez kontrolę biletową (kanar płci żeńskiej to kanarka? Kanarzyca? Wydawała się miłą osobą, choć fach uprawia nieszczególny) wjechałem w dzielnicę Boga, gdzie krzewy i żywopłoty przypominały zmarznięte jeżę, czy włochate gąsienice. Rzeka na zimno połykała kaszę manną lecącą z nieba, a na klombach reflektory podświetlały suche pęki traw. Gościa powłóczącego prawą nóżką spotykam tam, gdzie wiem, że nie jestem spóźniony. Jest dobrze. Naprawdę. Listopad zachowuje się zgodnie z nazwą i nie wynurza się przed szereg, a ja mogę podziwiać łysiejące korony drzew. Warto, bo są naprawdę piękne, gdy już wynurzą się z gąszczu listowia.

2 komentarze:

  1. a może kanaria?... taka taka twarda kanalia...
    ech, nie przypominaj mi, mieliśmy kiedyś sublokatorkę, niby żadne posturne babsko, przeciętne gabaryty, ale chód to faktycznie uprawiała mocno z pięty, zapewne mocno spięty, bo tak w ogóle poczucia humoru nie miała w bród, ale chociaż nie imał jej się brud, tu trzeba jej oddać sprawiedliwość...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli - zalet dało się znaleźć więcej niż jedną. może urodzona w rodzinie zawodowego żołnierza i piętą wybijała rytm defiladowy? Kanaria kojarzy mi się z Gran Canarią jakoś tak bez udziału rozumu. A może kanka? do kanara pasowałaby jak ulał.

      Usuń