środa, 2 stycznia 2019

Ortodoksyjna Cepelia.


Pani usiłowała wyhodować mózg na czole. To musiało być strasznie trudne zajęcie, gdyż pan musiał ją prowadzić pomiędzy rozszczebiotanymi dziewczętami. W tym czasie pani marszczyła się i wytężała mięśnie (nawet te, których być może nauka nie poznała), żeby utrwalić na czole ową nieujarzmioną rozmaitość topograficzną ograniczonej w końcu przestrzeni.
Kamienica, grubo obita styropianem wdzięczy się w nowej, żółtej sukience, choć wciąż pamiętam, że strupy na poszarzałych od kurzu kolanach kryje pod nowym ubrankiem. Ciekawe, czy ono wytłumi nienawiść i rozpacz płynącą spoza zamkniętych okien. Na razie styropian nie przesiąkł jeszcze wulgaryzmami, ale czy wytrzyma uporczywe nawożenie?
Zdolni, zdeterminowani ludzie pozbawieni życiowymi dramatami rąk malują korzystając ze stóp lub w ustach trzymając pędzel. I potrafią osiągnąć zdumiewające efekty. Co jednak sądzić o domorosłych artystach malujących butami gówniane obrazy za blejtram biorących klatkę schodową? Jak nazwać taki „talent”? Miałem estetyczny kłopot z odbiorem, choć z odbiorem nie miałem go wcale – rzucał się na mnie całymi obłokami skondensowanego aromatu.

2 komentarze:

  1. Mózgu na czole nie mogę sobie wyobrazić, obrazy malowane ustami lub stopami zawsze mnie zadziwiają determinacją wykonawcy.
    Co do ostatnich "artystów" to przyznałabym Nobla temu, który wynalazł by farbę na ściany odbijającą takie "malunki" prosto na wykonawcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pani marszczyła się tak mocno, że jej czoło usiłowało ukształtować się na podobieństwo mózgu. mnóstwo bruzd i zakamarków.

      Usuń