piątek, 4 stycznia 2019

Nie wiem, czy chcę... Może zaledwie chciałbym?


Znienacka umyśliłem sobie cały świat umiłować i powolutku zaczynałem się pogrążać w uczuciach ciepłych, puchatych i bezgranicznych. Kwitłem fiołkami na majowych, alpejskich zboczach, albo otwierałem się perłą na plaży oślepiająco złotej. Mało tego! Ogoliłem się, na wypadek, gdybym miał przytulić do własnej piersi tę miłość niezmierzoną, chociaż co ma do tego golenie piersi, to nie bardzo zrozumiałem. Że niby ekstra cycki mam sobie ogolić? To byłoby łatwe, gdyż uporczywie „zapominam biustonosza” z powodów przyziemnie materialnych. Nie kupuję, bo nie bardzo mam co w takie opakowanie schować, chyba, że kupiłbym w warzywniaku dwie brzoskwinie i zapragnął zjeść je na ciepło nim wrócę do domu. Tylko jakoś nie pałam chęcią pożerania ciepłych brzoskwiń, więc z automatu zapominam i wiem, że nie jestem w tym zapominalstwie odosobniony. Trudno ogolić nic… A może łatwo? Nawet maszynki nie trzeba, ani porad na FB…

Sercem umyśliłem sobie podzielić się z każdym potrzebującym, może nawet z głodnym, ale najpierw uczciwie sprawdziłem, czy to w ogóle wchodzi w rachubę. Serduszko mam dość lichawe, przechodzone i hodowane bez nadmiernego nawożenia, więc na king-konga GMO nie wygląda i rozmiar ma taki bardziej mizerny, ekologicznie czysty, więc zapewne jest robaczywe. No i tych obiektów śliniących się i ostrzących noże… Siedem miliardów? Nie bójmy się wielkości tego słowa – to tylko ludzie. A gdzie sępy, rekiny, lwy liniejące w słońcu, tasiemce, pluskwy i pijawki? Gdzie szakale, domowe kotki i chihuahua? Stado głodomorów watahą już się czai i ślina im z pysków cieknie, a ja jeszcze w opakowaniu i taką błahą przekąską… Nie da się mnie pokroić tak cienko! Nawet grafen ma skończoną grubość poniżej której zejść nie potrafi. A co dopiero ja – taki nieidealny…

Postanowiłem więc oślepić towarzystwo własną kubaturą i to przed depilacją. Skarpety, choć czyste, zdjąłem, bo w końcu nie zamierzałem onieśmielać towarzystwa bawełną – podobno bawełną, choć trudno mi w to uwierzyć – zbyt niechętnie pije pot, gdy w emocjach powstającego planu krążę nerwowo wokół siebie. W ramach krążenia utożsamiam się z dawno już nieżyjącym (czy aby?), czarnoskórym niewolnikiem na kubańskiej plantacji rumu w postaci wegetatywnej i łzy nad samym sobą toczę szczodrze. Zamówiłem za ostatni grosz paparazziego, który w ramach inwestycji w siebie i budowania ekstrawaganckiego portfolio gotów był zejść z bieżącymi aspiracjami poniżej miliona za trzy niepozowane foty plus 30% udziału w łupach, gdybym przypadkiem osiągnął status „jednostka globalnie pożądana”, albo chociaż „praprzyczyna orgazmu zainicjowanego samozapłonem”, czy „obiekt zastępujący środki wymiotne”. Zgodziłem się, bo w negocjacjach jestem laikiem i zacząłem się prężyć, stawać na palcach i nadymać nieistniejące mięśnie, a własne przyrodzenie usiłowałem zakląć, żeby stało się atrakcją jeśli nie sezonu, to choć jednodniową, jak jętka, która musi się zmieścić z cyklem życiowym w jednej ludzkiej dobie… Pewnie nie ma czasu na nudę.

Łabędź-solista dowolnej płci i wieku odtwarzający erotyczne inklinacje petersburskiego geniusza pozazdrościłby mi pozy, jaką przybrałem, a najbardziej tolerancyjny ortopeda pogroziłby mi palcem, albo wezwał pogotowie psychiatryczne, żeby dochować wierności przysiędze Hipokratesa, który niebacznie pozwolił sobie na wiekuistą, niezapomnianą niedyskrecję. Wychudzony, z żebrami kaleczącymi obrazek, z … no… Nie przesadzajmy z doskonałością opisu, gdyż pora jest taka, że nawet ci z rodziców idących z kurami spać jeszcze nie poszła myć zębów i nie ujarzmiła własnych popędów w okowach sukni bogatymi zdobieniami mającymi odwrócić wieczorną uwagę od stęsknionych pieszczot lędźwi. Pachniałem grzechem, nie podlegającym negocjacjom, czy odpuszczeniu win nawet w skorumpowanym sądzie ostatecznym.

Mój chytry plan wciąż napotykał na przeszkody i utrudnienia w ruchu, jakby to był początek sezonu remontów i modernizacji, jakby Unia Europejska przyznała ekstra środki na zmianę organizacji ruchu… Jak żyć? Na budowie? Kiedy wydmy piasku okazują się być klepiskiem przyszłej autostrady? Czyżbym za szybko się urodził? Przecież wpływu na to nie miałem… Co bardziej cyniczni pastwią się nade mną, że jestem owocem miłości, kiedy ja czuję się armatnim mięsem. Może już dość hipokryzji? Może dość terroru wegetarian i popularnych ponad pojecie ludzie mniejszości? Dlaczego nie mogę być kawałkiem surowego mięsa zapakowanego w skórzaną reklamówkę, bo z niej przynajmniej nic nie wycieka zbyt często i smród potrafi przechować równie skrupulatnie, jak wartość odżywczą? Jeden worek na jedno życie. Dożywotnie, niepowtarzalne opakowanie jednorazowego użytku. Doskonałe w swojej złożoności.

Roztkliwiłem się nad samym sobą, że takie nieszczęście mnie dotyka. Że sam dla siebie być muszę drogowskazem i znikąd pomocy. Trudno jest otoczyć świat uczuciem, a jeszcze trudniej pięknym. Zdecydowanie łatwiej powiedzieć: „mam cię w dupie” i podkreślić wypowiedź wykrzyknikiem skierowanym do każdego możliwego zewnętrza. I co teraz? Przysłowie sugerujące, żebym siły na zamiary mierzył patrzy na mnie z pogardą i lada chwila splunie zatwardziałą żółcią spod serca, a ja wciąż mam złudzenia, że to możliwe i da się doprowadzić proceder do szczęśliwego końca. Ktoś anonimowo się uśmiecha, inny mija niepostrzeżenie. Nie widzą dramatu. Albo pomóc nie potrafią. A ja? Potrafię? Chyba nie ale tak bardzo chciałem spróbować, że gotów jestem zakrwawić chodnik, żeby skosztować sukcesu. Idę pośród ludzi szukając zrozumienia, a wieloznaczna obojętność zastyga w milczeniu, kiedy mijam to i owo. Pod skórą mają to samo… tak sądzę… Wierzę, że oni też szukają w ludziach człowieka. Szukają wspólnoty i zrozumienia dla własnych słabości. Im bardziej czuję, tym bardziej się zbroją. Pancerni. Husaria XXI wieku. Teraz, to już się boję powiedzieć „kocham cię, kimkolwiek jesteś” Boję się nawet tak myśleć.

Patrzę w twoje oczy… Dzisiaj też, lecz już mniej odważnie…

28 komentarzy:

  1. Tak też bałabym się nawet pomyśleć...nawet gdyby dziś Jezus zstąpił na ziemię , to najpierw zastanowiłby się czy warto powtórzyć zbawianie niektórych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyn zdumiewający popełnił. zamiast coś naprawić, to zaplanował samobójstwo, żebyśmy mieli symbol na srebrnym łańcuszku.

      Usuń
  2. Stwórz coś na podobieństwo 500+, ale w wymiarze wszechświatowym i wtedy wielu Cię pokocha w tym nawet ci z alergią na włochate cycki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to już chyba wolę, żeby mnie pokochali za włochate cycki. za 500+ łatwo jest kochać... zbyt łatwo.
      w skupieniu siadam do hodowli. może nawet zakwitnę, bo i w chaszczach zdarzają się kwiaty.

      Usuń
    2. A kogo masz zamiar złapać na warkocze na klacie? Daj sobie spokój - myć trzeba będzie często, odżywki używać i do fryzjera chodzić obnażać tors przy wszystkich. Przemyśl to jeszcze. Na spokojnie. ;)

      Usuń
    3. hodowla, jak z trawnikiem nie Wembley - potrwa z pięćset lat... nie ma powodu do niepokoju. będzie czas pomyśleć kogo złapać i jaką fryzurkę wymodelować.

      Usuń
    4. 500 lat to sporo czasu - przekonałeś mnie. ;)

      Usuń
    5. znakomicie - pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.

      Usuń
  3. Wziąłeś temat na klatę. Kocha się z głębi, nie musisz się odsłaniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można kochać z zasadzki? z ukrycia? chyba mam za małą klatę...

      Usuń
    2. Można. W każdy możliwy sposób.

      Usuń
    3. a nie trzeba najpierw zostać partyzantem?

      Usuń
    4. Masz na myśli... podchody?

      Usuń
    5. z ukrycia działają partyzanci. tak sądzę.

      Usuń
    6. Czy z głębi (serca) to z ukrycia? I skąd się wzięło serce na dłoni?

      Usuń
    7. z polowania? zwycięzca bierze wszystko, ale zanim plemię nakarmi sam rarytasy wyjada póki ciepłe?

      Usuń
  4. Trzeba przyznać, że facet wykazał dużo samozaparcia, żeby pokochać... Święta racja, że łatwiej odwrócić się plecami.
    Ale Oko - jeśli wiesz jak spojrzeć światu w oczy to podziel się wiedzą. Ja bym mu chętnie popatrzyła. Długo i intensywnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądzisz, że byłbym tu gdybym to wiedział? zastanawiające...

      Usuń
  5. Ach - znaczy masz nadzieję, że ktoś podpowie? To zupełnie jak ja. A nadzieja podobno matką głupich. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szukać nie zawadzi - to nie jest karalne. a nuż się uda, choćby zbiorowym wysiłkiem.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. tam szukać nie zamierzam - nawozem niech się zajmą inni.

      Usuń
  7. Tekst mnie raczej rozśmieszył, umknęło głębsze przesłanie, bo sobie wyobraziłam prężącą się postać, ogoloną klatę z brzoskwiniami, a wokół śliniące się ludzkie stado.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to i dobrze. śmiech jest znakomitym lekarstwem na braki wszelakie.

      Usuń
  8. Tyle przygotowań, tyle wysiłku, a na końcu lęk przed wszechświatem całym. Może trzeba było ogolić najpierw nogi albo głowę, bo i zimą widoczna, więc wszyscy zmianę zauważą, a o to przecież chodzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przygotowania zwykle są ważniejsze od samego finału. więcej w tym pracy umysłowej, decyzji, wątpliwości... zaawansowane procesy. bloki decyzyjne aż skrzypią z wysiłku.

      Usuń