Dwunasta… Można bez
wstydu zerknąć na świat. Dobrze, że jestem u siebie, że nie musiałem w jakiejś
zapadłej, turystycznej dziurze gimnastykować się wstając ze słońcem w środku
nocy. Paskudne plaże żółte tak, że w oczy kłują, okolone malachitowymi,
turkusowymi, czasem nawet lazurytowymi, zbyt dużymi morzami, wdzięczącymi się
falami ubranymi w kolie wściekle białej piany naśladującej nieliczne chmury
snujące się po błękicie nieba. Wszystko brudne, że aż strach i pełne oślizgłych
roślin, czy zwierząt niejadalnych. Niekiedy trzy dni trzeba sprzątać, żeby
jedno zdjęcie zrobić. Czasami chcą, żebym wstawał przed słońcem, żeby poddać
się zabiegom pielęgnacyjnym. Kosmetyka zajmuje sporo czasu, jeśli mam ozdobić
poranny pejzaż własnym torsem. Ciało mam nienaganne, jednak aparaty i otoczenie
potrafią je sponiewierać, jeśli nie zastosuje się odpowiednich podkładów, farb,
czy zabiegów z pogranicza magii obrazu. Grafik chodzi z wiecznie podkrążonymi
oczami, więc chyba ma sporo roboty.
Dwunasta… Przeglądam leniwie
prasę kolorową na ekranie laptopa. Pocztę i terminarz zostawiam na później.
Kalendarz wypchany mam grubiej niż portfel. Kto to widział? Śniadanie przyniosą
pewnie za jakiś kwadrans, a menedżerka przyjdzie dopiero za pół godziny. Z
fotografem. Ostatnio często przychodzi z fotografem. Może ma z nim romans? Leczą
wzajemnie kompleksy, kiedy ich zrugam za brak profesjonalizmu, gdy mi spada
popularność. Przewracam się na bok i bezmyślnie patrzę w okno. Jest zasłonięte,
a nie bardzo chce mi się wstawać. Rzadko wstaję, kiedy nie muszę. Obsługa
przyniesie śniadanie, to odsłoni. Oni zazwyczaj odsłaniają. Pewnie chcą się
dłużej pogrzać moim widokiem i szukają pretekstu.
Dwunasta… Mogłem
jeszcze pospać. Te wczorajsze spacery po czerwonym dywanie były takie męczące.
Ktoś spieprzył kolor. Jakiś taki wyliniały, jakby był używany zbyt długo. Irytują
mnie takie kretyńskie oszczędności. Nawet szkło i marmury nie mogły ukryć
krępującej niedoskonałości podłoża. Włoskie buty zakurzyły się nim doszedłem do
schodów. Zażądałem, żeby je wymienili, bo nie będę w brudnych chodził, ale innych
nie mieli. Czyścili jakimiś szmatkami i szczotkami. Kompletna indolencja. Drugi
raz kazali mi je założyć. Używane buty... Nie wyglądało to wczoraj zbyt dobrze
i zdjęcia chyba wszystkie pójdą do śmieci. Albo już poszły. A potem ta kolacja.
Ohyda! Jak można żreć takie świństwo? Stół ustawiali chyba ze trzy godziny,
żeby obrus był gładszy od szkła, żeby w tle wisiały lustra i obrazy, żeby kwiaty
egzotyczne nie pchały się w pierwszy plan, żebym zawisnął po królewsku nad
talerzem o niespotykanym kształcie i własnym zachwytem uzasadnił cenę i
absurdalny termin, w jakim można zarezerwować stolik. Pół roku czekania, a
potem przyjdzie człowiek i chce dostać coś godnego, a tu taki dramat. Chyba, że
na mnie oszczędzali i położyli jakąś farbowaną podróbkę na talerzu. Więcej tam
ozdób było niż żarcia, a to co było, śmierdziało jakby zdechło i leżało pod
rybackim kutrem ze dwa tygodnie. Dobrze, że na zdjęciach nie będzie widać…
Dwunasta… Wciąż
dwunasta. Zdecydowanie za wcześnie wstałem. Mógłbym przejść do salonu, żeby
poćwiczyć, ale mi się nie chce. I tak o pierwszej pojawi się trenerka i
podyktuje komplet ćwiczeń, żeby mi nie stężało ciało. Potem kąpiel
relaksacyjna, tajski masaż, manicure, kosmetyczka, fryzjer. Rutyna. Pewnie w
trakcie powstanie kilka niepozowanych zdjęć na tle okna, za którym starzeją się
zabytki, tak uwielbiane przez gówniarzy. Hotel płaci za zdjęcia z zabytkami.
Inaczej by mnie tu nie było. Mam dzisiaj dzień łaski – może zgodzę się na
zdjęcie z gołym tyłkiem? Ciekawe, ile dopłacą… Tyłek mam idealny do zdjęć… Kiedyś
chodziłem na siłownię, ale tam śmierdzi octem, a moja delikatna skóra źle znosi
tak agresywną atmosferę. Teraz siłownia musi być prywatna. Sterylna. Zaadaptowana
na potrzeby. Inspirująca i kreująca fotki dla małolat z całego świata.
Dwunasta… Ten zegar
chyba się zatrzymał, ale to dobrze. Nie mam ochoty na pośpiech, niechby tylko
śniadanie przynieśli, bo pusto mi w tym łóżku. Mogłem zamówić jakieś
towarzystwo. Nie na całą noc, ale na taki poranek chociażby. Wiem, że to
głupie, bo dziewczęta są okropne – nie potrafią mnie w skupieniu podziwiać -
głośne, rozgadane, chichoczące, pełne nadziei, że ja coś do nich czuję. Ja?! Co
mam czuć? Śmierdzą kosmetykami za grosze, albo używaną bielizną. Nawet po
kąpieli śmierdzą nieśmiertelną biedą i z każdym oddechem czuję się gorzej. Raz
zaprosiłem chłopaka, ale ten śmierdział jeszcze bardziej i liczył, że będę mu
kieliszek napełniał – totalny wariat. Zadzwoniłem po obsługę, żeby go wygnali
natychmiast. Od tamtej pory menedżerka zamawia mi towarzystwo, kiedy poczuję
potrzebę. Może pchnąć jej sms? Eee… Nie chce mi się aż tak. Przecież dzisiaj
znowu mam gdzieś pozować. Reklamować jakieś samochody, garnitury, czy perfumy
cuchnące jak skiśnięta sałatka owocowa.
Dwunasta… Wczoraj
napisał jakiś szejk, że zaprasza na pustynię. Szeherezada i takie pikantne
opowieści we dwójkę. Pragnie mnie pięciocyfrowo. Na wyłączność i sugeruje
tydzień bez paparazzi. W namiocie? Kretyn! Chyba się we mnie zakochał, ale nie
za mocno, bo w pięciu cyfrach, to mogę świecić przykładem przez godzinę, a nie
tydzień z tyłkiem pełnym piasku. Niech dojrzewa. Jak szóstą cyfrę dołoży, to
pojadę. Nawet, jeśli będzie chciał skonsumować, to pojadę. Nie on pierwszy.
Ostatnio była ta Chinka, której nudziło się i zaprosiła na tydzień. Zupełnie
bez umiaru była. Stać ją było na moje towarzystwo, ale po powrocie musiałem się
regenerować z miesiąc. A ona na odchodne prosiła, żebym ją zawiadomił, gdybym
zamierzał płeć zmienić, bo chętnie stanie do licytacji moich jąder. Może nawet
z prąciem. Jak przyjdzie bieda, albo lajki spadną, to trzeba będzie nad tym się
poważnie zastanowić. Wizytówkę zostawiłem. A menedżerka ma jej wysłać w moim
imieniu życzenia na jakieś chińskie święta.
Dwunasta… Wzdycham do
własnych myśli. Ciekawe, czy umiałbym w szpilkach chodzić. Może warto
poćwiczyć? Z tymi piersiami, to jakieś globalne szaleństwo, wszechświatowy
obłęd. Ale biją na popularność tak, że warto je nosić na wierzchu. To lepsze od
gołego tyłka. Może zadzwonię do tej… Jak jej było? Zapomniałem... Ale ma ze sto
milionów kibiców. Może mi podpowie? Albo umówimy się na wspólne foty gdzieś, w
godziwych warunkach? Może uda się fanami wymienić? Sponsorami? Może podwoimy
oglądalność? Nie… Lepiej nie. Zadzwonię, to się pochwali, wykpi w sieci i tyle.
Lepiej zostawić to personelowi. Niech załatwi wspólną sesję biznesowo. Tak
bezpieczniej. Poza tym… ona gotowa pchać się przede mnie. Żebym był tłem, na
którym się pochwali cyckami. Nie chcę być jej biżuterią. Równie dobrze ona
mogłaby być stolikiem przy którym zasiądę. Przecież po to jestem. Żeby mnie kochać
i podziwiać.
Dwunasta…
Rasowy gwiazdor po prostu...ale sami takie potwory tworzymy.
OdpowiedzUsuńczy rasowy, to nie wiem. ale radzi sobie. i to całkiem nieźle.
UsuńTo prawda - bez Interetu nikt by nie wiedział o jego istnieniu, a bez publiczności długo by nie przetrwał, ale niech sobie będzie. Przecież gość ma naprawdę ciężkie życie, wyobraźcie sobie - on musi być zawsze doskonały, to diabelnie męczące. ;)
OdpowiedzUsuńi w niczym dwukrotnie nie może się pokazać, bo go zlinczują... masakra...
UsuńSzymborska: "Konkurs piękności męskiej"
OdpowiedzUsuń"Od szczęk do pięty wszedł napięty.
Oliwne na nim firmamenty.
Ten tylko może być wybrany,
kto jest jak strucla zasupłany".
Trzeba pamiętać, że bez odpowiednich suplementów doskonale zasupłanej figury nie da się na pokaz.
Pozdrawiam
najwyraźniej czas strucli nastał - i to obupłciowo.
UsuńJedni zarabiają ciałem, inni głową a jeszcze inni są ponad wszystko i zabierają i temu i temu.
OdpowiedzUsuńTeż nie należę do rasy pracoholików ale tego tyłka, że go nie mam to bardziej żałuje😋
jak to nie masz?
Usuńnie kupiłaś sobie?
na promocję czekasz, czy na czarny piątek?
telewizor sprzedaj i kup tyłek! koniecznie.
Karmią się uwielbieniem tłumów. Lajki , słitfocie, wydymane usteczka których pozazdrościł by niejeden glonojad....Śmierdzą kosmetykami za grosze - no tak są ludzie którzy jednorazowo na ten szajs wydają więcej niż ja miałam pensji . Ale skoro taki mają sposób na życie :) nikt im nie broni
OdpowiedzUsuńna szczęście stopy stawiają tak wysoko, że ziemi stamtąd już dawno nie widać. może to trochę pocieszy.
UsuńPrawie każdy z nas jest trochę narcyzem.... bo dzisiaj nim najłatwiej być...
OdpowiedzUsuńNa szczęście - prawie każdy...
ale uczynić z ciała ołtarz i przyjmować od wiernych dary, to dopiero osiągnięcie.
UsuńOj! Jak się boleśnie spada na ten tyłek wyprofilowany, kiedy popularność mija. Bo w tym wypadku czas nie leczy ran, tylko je zadaje.
OdpowiedzUsuńcoś w tym jest. tyłki na szczęście po to są chyba, żeby wylądować bez tragedii. dzieci wiedzą to instynktownie.
Usuń.. w 'złotych klatkach' na te ich 5 minut, nadęci, sztuczni ludzie,niczym klauni .. czasem wzbudzją litość? ..
OdpowiedzUsuńlitość?
Usuńoni radzą sobie lepiej od ogółu... zastanów się chwilkę - który z nich idzie do pracy na osiem-dziesięć godzin za grosze? to biznes. bezwzględny, cyniczny i kryjący się w pozorach. nie ma nic szczerego, tylko obrazki do trawienia przez tłuszczę. ciekawe, jacy są, kiedy nie ma żadnych mediów i plotkarzy.
.. tak, radzą sobie i 'błyszczą' ale jedynie przez 'chwilkę' .. a co później ?
OdpowiedzUsuńpewnie przechodzą na emeryturę zasłużoną, albo zmieniają biznes. stają się "twarzą" wielkiego koncernu i reklamują to i owo, sprzedają "własne" perfumy, buty, biustonosze... rozpoznawalność jest wycenialna i łatwo sprzedawalna. w najgorszym razie piszą autobiografie za pośrednictwem zdolnych biedaków.
Usuń..zdecydowanie nie podoba mi się taki świat z 'ozdobnymi ludźmi'.. może powinnam się urodzić w innej epoc? :)
OdpowiedzUsuńza późno. cofając się o epokę już zakończyłabyś żywot, więc może lepiej nie żałować tak irracjonalnie?
Usuń.. a jeśli posiadamy kilka żyć?
OdpowiedzUsuńto nie ma powodu spieszyć się do kolejnego kosztem tego.
Usuńskąd wiesz, że następne będzie równie udane?
może będziesz planktonem, muszką owocówką, albo hodowlanym króliczkiem.
..powinnam to chyba rozważyć? niestety na horyzoncie żadnej pewności nie widać :)
OdpowiedzUsuńa pewnie. rozważaj. pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.
UsuńWypisz, wymaluj cały ja ... tzn. jeżeli chodzi o ten stojący zegar, gdyż cała reszta, to ... już niekoniecznie:)
OdpowiedzUsuńbateria jak człowiek - zużywa się i trzeba wymieniać.
UsuńAleż to ciężkie życie, i ciężko bez makijażu się po kiszkę kaszaną i kajzerkę wymknąć.
OdpowiedzUsuńtakie sprawy załatwia personel...
Usuńnie godzi się eksploatować ciała za darmochę.
no, chyba, że masz zamówionego paparazziego i popełniasz drobną niedyskrecję z brakiem bielizny, albo kochankiem pod pachą.
Zaglądam do Lustra, a tu... takie bóstwo. Ooo!
OdpowiedzUsuńrozwaliło się na wyrku i pachnie jadowicie...
UsuńPodziwiam :)
Usuńuważaj, bo ci coś wciśnie w promocji...
UsuńDzięki za ostrzeżenie - zmykam (i unikam).
Usuńe tam - zmykam - zarażona, to i wróci
UsuńOko!
Usuńno i proszę... jak to z tymi nożyczkami było? że niby w stół uderzyć trzeba?
Usuńuderzyłem.
ooo, kiedy(ś) to było?
Usuńprzysłowia skądś się biorą, a utrwalają się od powtórzeń.
Usuńutrwaliłeś?
Usuńnawet zweryfikowałem w naturze - o ile do tego świata należysz...
Usuńhmmm, i tu... nie wiem.
Usuńnie czujesz się naturą? więc kim/czym, że tak się ośmielę na spytki wziąć waćpannę?
Usuńczęściowo... czuję i jestem, lecz uchwycić całej istoty nie potrafię
Usuńdwie rączyny, to za mało, żeby wszystko schwytać. próbuj
UsuńPróbuj i powtarzaj, aż się utrwalisz. Dobranoc Oko.
Usuńz wzajemnością.
Usuń