Mróz utrwalił na sztywno wypielęgnowane, stojące w podcieniu bramy rzęsy
–zdecydowanie młodsze, lecz gęściejsze od lasów deszczowych. Trochę dziwiłem
się, że wzrok potrafi się jeszcze przez nie przedrzeć, bo przez gąszcz czarnej
dziury nie potrafią tego zrobić nawet zdecydowanie mniej wybredne fale.
Poszedłem, żeby mnie nie przecięły wpół, niczym laserowa wiązka. Wiatr
pozbierał resztki ciepła z chodników i wyniósł się gdzieś daleko. Tylko sikorki
opowiadają niestworzone historie, aż gawrony piórka stroszą wypatrując
domniemanych sensacji. Młody tatuś wiódł pociechę do przedszkola za workiem z
kapciami ukrywając ciepłe bułeczki. Niechybnie wystygną, zanim je rozkroi.
Świat poszarzał i zmatowiał, Skostniał. Nawet pchły wcisnęły się głębiej pod
skrzydełka gołębiom. By przetrwać. Bezśnieżne niebo ociąga się i nie chce
wstydliwego, ludzkiego bałaganu pokryć milczeniem. Świat chrzęści miażdżony
oponami samochodów, a lustra kałuż tłuczone w nieskończoność niestrudzenie
usiłują się odtwarzać pomimo wszystko.
Dzisiejsza pogoda jest bardziej prozaiczna, niż ją opisujesz, ale Twój opis zachęca mimo wszystko do wyjścia z domu...
OdpowiedzUsuńpochlebiasz mi - dziękuję.
Usuńcieplej mi się zrobiło. a dzień dopiero co doszedł do południa. teraz będzie się staczał - być może równie uroczo.
Pięknie tam u ciebie. :) Ale nawet tu gdzie jestem, na tej niedużej wyspie, śnieg cieniutką warstwą pokrył chodniki, słońce świeci. Nic tylko iść na spacer. Z pewnością pójdę. :)
OdpowiedzUsuńudanego spaceru.
Usuń"Bezśnieżność" jest mało malownicza, zwłaszcza gdy niebo przypomina kolorem płyty chodnikowe, zginęły gdzieś barwy, a powietrze ciężkie od pyłu zniechęca do spacerów.
OdpowiedzUsuńtrzeba się ruszać, żeby nie zgnuśnieć. nawet w taki dzień, kiedy niebo i chodnik wyglądają podobnie.
Usuń