środa, 9 stycznia 2019

Krótkowidz.


Nieswój byłem od inauguracji porannej świadomości. Jakby nie ja. Wstałem sobie obcy i myślałem o wstającym ciele z jakimś niesmakiem i podejrzliwością. Nie chciałbym rozpoczynać bieżącego życiorysu zbyt brutalnie, więc powiedzmy, że niechętnie i z wyraźną rezerwą obserwowałem kątem oka, jak to, co wstało, radzi sobie w mojej niezbyt schludnej codzienności. Nie ma się co oszukiwać – orłem pedanterii nie bywałem nawet we własnych, farmakologicznie wspomaganych wizjach, a co dopiero w naturze. Uśmiechnąłem się z przekąsem, że i natura degeneruje, więc czemu ja miałbym być wolnym od symultanicznej dolegliwości?

Ironię konkluzji dostrzegłem mimochodem, co jakoś mnie nie uspokoiło. Beztrosko zażyczyłem sobie lustra, żeby dokonać inspekcji stanu posiadania i stanęło karnie, sztywno i zimno. Pochlebiam sobie w sposób żenująco oczywisty – to ja musiałem karnie, zimno i sztywno zameldować się przed szanownym obliczem, żeby pobrać obraz odbity, dwuwymiarowy i z definicji sfałszowany, choć fałszerstwo trwale wpisane stosunkowo łatwo zdekodować.

Podejrzane ze mnie indywiduum. Poszukując mistyfikacji bez większej wprawy zakaszlałem kontrolnie, powąchałem siebie pod pachą, zamerdałem paluszkami u nóg komponując spontanicznie etiudę na dwa sprzężone partyturą fortepiany stojące na zimnej glazurze i przeprowadziłem pobieżną rewizję osobistą… Płeć się zgadza. Pesel niestety z grubsza też, nawet kraj pochodzenia wygrawerowany kodem pigmentowym na tyłku mizernym i bladym jak księżyc, zdaje się być wiarygodnym i zapewne moim. Wszystko na miejscu, łącznie z pryszczem, który spomiędzy oczu kpi ze mnie naśladując bindi - hinduską, świętą, czerwoną kropkę, chroniącą niewiastę przed pożądaniem.

Zamykam powieki, bo oczy się szarpią, jak psy gończe, gdy krew poczują. Boję się, że wypadną tylko po to, żeby popełnić samobójstwo z prymitywnej ciekawości. Żeby naocznie przekonać się, że to nie defekt lustra, na którym ktoś zamordował jakiegoś anonimowego owada napompowanego świeżo kradzioną hemoglobiną. Może mają problem z ostrością, albo z kojarzeniem. Jakby pospolity pryszcz wart był zauważenia. Zanim zogniskuję w sobie myśl, czyje ciało poddaję krytyce wolę w nim nie czynić szkód nieodwracalnych, nie podejmę się twerkowania, tańca brzucha, ani kłucia go wzrokiem gorącym od nocy pełnej niespełnienia. Ja? Podglądam lustro spod przymkniętych powiek, a ono przedrzeźnia mnie, myśląc, że nie widzę.

Kryzys osobowości. Spogląda na mnie wprost ze mnie i ściąga lejce, aż uzda mi usta spopiela. Najwyraźniej nie podobam mu się wczorajszym i ma kaprys mnie zmienić. Boję się, że może być ekstremistą. Że z brzytwą w dłoni bezdusznie zetnie pejsy przekonań, barwę sympatii, smak uniesienia. Idee przenicuje na lewą stronę i dłutem wyskrobie ze mnie zaskorupiałe dredy w lśniącą łysinę jutra, charta obrączkowanego, który śnić tylko będzie o kaloriach pustych, ze łzami w oczach żrąc witaminy. Wilka w kubraczku z szetlandu w szkocką kratę barwionego i z wszytą szeklą do karcącej smyczy. Wpadam w rozpacz, bo w snach wciąż mnie nawiedza zapomniany, stojący cichutko w kącie, drewniany wieszak na płaszcze. Zeschły, stuletni i niepotrzebny nikomu. Parasole rozkosznie pławią się w wannach, płaszcze zalotnie rozchylają poły na fotelach, a kurtki rozpięte bezwstydnie oddają się wprost na podłogach, nie pytając jaką płcią je zaszczyca chwilowa, dysząca spazmatycznie obecność.

Kim wstałem i po co w ogóle? Może minione wczoraj wyklucza każde moje dzisiaj? Może wzorem nasion mam wegetować czekając pojutrza, na warunki idealne, by wtedy dać z siebie wszystko, czym zdążyłem nasiąknąć nim się narodziłem? Pytam sam siebie, a lustro nawet echem nie raczy odpowiadać. Zimniejsze jest od zewnętrza. Kopię je wściekle, ale ono płynie gasnącą falą elastycznego laminatu w basowym śmiechu mrocznej szafy. Gdyby umiało pluć pogardą, brodziłbym w ścieku po kolana co najmniej. Nie lubi mnie. Sam siebie nie lubię. Za wątpliwości, niezdecydowanie. Za niemoc i bezsilność. Za chcenia zbyt bogate i marzenia rzucone wędką tak daleko, że nawet spławika nie widzę. To wielki grzech? Niewybaczalny? Marzyć coś więcej niż wszystko, czego da się dotknąć? Marzyć nieistniejące, bądź tylko domniemane? Patrzeć wprost w słońce?

Wstałem sobie obcy… I niespełniony wciąż. Wyję wzdychając. W kącikach oczu zakrzepły mi senne marzenia… Może w nich zatopione jest moje jutro? Szklisty wzrok nie pozwala zajrzeć do środka. Gubię się, obraz drapie nawet twarde opuszki. A przecież tam jest… Opowiedziany mną przez całą noc… Nigdy ze sobą nie rozmawiam więcej … Nie podglądam się, nie zwierzam. Nie ufam. Bo, żeby z kimś zasnąć, trzeba ufać. Albo okłamać najskrytsze zmysły. Staram się ich nie oszukiwać zbyt często. Zbyt otwarcie. Żebym jutro znów znalazł odwagę zerknąć w lustro. Choć na chwilę. Podobno z wiekiem rośnie apetyt na brak wstydu. Żeby obudzić się i nawet rześkim wzrokiem spoglądając dokoła nie mieć kaca. Nie mam. A mimo to się dziwię. Wstałem obcy sobie dziś. Może czas na wieczorek zapoznawczy?

30 komentarzy:

  1. ciało czasami nas zaskakuje...niestety, zachowuje się jakby nie nasze było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciało jest bardzo przewidywalne - głowa już nie. można urodzić myśl, która zaskoczy ciało. Ciało nie jest w stanie zaskoczyć umysłu... chyba... żadnej nadziei na błyskotliwą ripostę.

      Usuń
  2. "Pejsy przekonań", bardzo to ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie stalaktyty myśli wypływające uszami, oczami, ustami i krzepnące na skórze.

      Usuń
  3. .. a może akurat dzisiaj coś nie tak jest z lustrem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba je umyć? przewietrzyć? czy może wymienić na nowszy model?

      Usuń
    2. ..nie no może jednak nie? ..tak sobie pomyślałam (bez względu na wszystko), może jednak dobrze by było polubić siebie? wtedy i lustro będzie 'łaskawszym okiem' patrzeć? :)

      Usuń
    3. każdy jest choć trochę narcyzem. lepiej z tym nie przesadzać.

      Usuń
  4. Czasami nie tylko budzę się sobie obca, ale i zasypiam podobnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to przez te krótkie dni. zanim świadomość zdoła wynegocjować z ciałem jakiekolwiek status quo, to już jest po wszystkim.

      Usuń
  5. hmmmm... może warto wieczór napisać swoje imię? będzie prościej przeczytać i przypomnieć sobie jak się nazywa ta twarz i do kogo należą te gapiące się na nas oczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fotkę z drogowskazem przy łóżku - to ty, bez względu, co o tym sądzisz. dosadnie i złowieszczo.

      Usuń
  6. "Lustereczko, powiedz przecie kto..." patrzy na mnie z drugiej strony? Ten wczorajszy czy też nowy, lepszy?
    Niestety z wiekiem lustro już tylko ironicznie się uśmiecha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda? przekłamuje diabeł wcielony. Tu uwypukli, tam pochyli, a nawet przygarbi.
      i co z włosami zrobić potrafi, to skaranie boskie! mówię Ci - trzeba usadzić je w miejscu, bo gotowe i zmarszczek natłuc po złości.

      Usuń
  7. "Ja wiem że trochę się starasz
    Lecz powiedz mi ile przed
    Lustrem spędziłeś dni

    Tak tak - tam w lustrze
    To niestety ja
    Tak tak - ten saaaaam"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki brzydki?
      eeee... chyba Ci się zdawało

      Usuń
    2. po przespanej nocy można wstać bardziej urodziwym. mniej wymiętym.

      Usuń
    3. ponoć sen jest kosmetykiem i to niezłym. więc czemu rano wygląda się mało wyjściowo?
      niech będzie dobranoc. a nawet dobra noc.

      Usuń
  8. Kryzys osobowości nie przydarzył mi się nigdy. Czasami jestem zakręcona, bo nie wiem gdzie jestem, ale to da się logicznie wytłumaczyć, w moim przypadku, w każdym razie.
    A z lustrem to chyba jest tak, że jak siebie lubimy to i ono jest dla nas łaskawe. Ja uśmiecham się do lustra, a ono odpowiada tym samym. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wnosi nic nowego, tylko kłamie.
      chyba, że te z wesołego miasteczka - one są jawnie ironiczne.

      Usuń
  9. Ja już na ziemi :) Ale dlaczego lustro kłamie? A może widzisz to co chcesz zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każde kłamie - stań przed nim i rusz prawą ręką. a potem zastanów się, co zrobi lustro. którą ręką ruszy.

      Usuń
  10. To tylko zamiana stron. A ty zaraz tak ostro - kłamstwo.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zło zaczyna się od drobiazgów. tylko zamiana, a co za nią? może i cala reszta jest "tylko" niepełna/odmienna/inna?

      Usuń
  11. Zło - jeśli jakikolwiek jest, nie tkwi w lustrze, a w człowieku, ktòry w nie patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to ładnie. dobrze, że nie obiecywałem, że jestem dobrym człowiekiem.

      Usuń
  12. Hahaha
    🙈🙉🙊
    Wypijmy za błędy
    Zapomnimy co toczy przemijanie
    Jakoś mnie starość nie przeraża
    Nie myślę, nie patrzę za siebie a na siebie z lubością.
    Taka życzliwa dla siebie jestem😊😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. więc puszczam oczko, bo zadowolonych ludzi lubię bezinteresownie.

      Usuń