Po kolei, to pierwszy był pies. Stał sobie przed sklepem i puszczał
dymka. Trochę, jakby palił, trochę, jakby wyskoczył z komiksu. W dymku
wyczytałem „hau, hau” zabarwione niecierpliwością i kilkoma wykrzyknikami. No i
przebierał łapkami. Po nim był młody facet dziedzicznie obciążony masą z tych
rozpasanych, może nawet tuczonych. Szedł w trampkach, nie używając pięt. Już się miałem zdziwić, kiedy
przyszło zrozumienie – on przywykł do wysokich obcasów! I piętami ziemi nie
sięga, bo tego nie robi zazwyczaj i nawet na słodziutkich fotografiach z
domniemanych plaż Dominikany piętom nie wolno zetknąć się z piaskiem. W
kolejnym drgnięciu świata zauważyłem młodziutką panią, która na chodniku rozpychała się
biodrami. Bała się, że ktoś ją przytuli? Czy miała surowe jajka schowane w kieszeniach?
Po widzeniach przyrodniczo-obyczajowych przyszła pora na skowyt technologii.
Wzdłuż miejskiego deptaka stado umundurowanych ludzi szperało szukając czegoś
na poziomie bruku. Na plecach mieli tłoczoną przynależność korporacyjną – FB
Serwis. Patrzyłem z rosnącym niepokojem, bo szukali wszędzie – po śmietnikach,
klombach, zakamarkach elewacji i fugach miedzy płytami chodnikowymi. Pomyślałem,
że z FaceBooka wypadła jakaś śrubka i za chwilę będzie koniec świata, jeśli nie
znajdą tej śrubki. Ja nie widziałem, chociaż wzrok wytężałem… No… Do czasu, bo
później wyprzedziło mnie zjawisko rozpięte pomiędzy biodrami. O zjawisku mówił
nie będę ze względu na zbyt wczesną porę (nie – z alkoholem nic wspólnego nie
miało, choć potrafiło we łbie zamieszać). Szczęściem skręciło gdzieś w trakcie
kołysania i ktoś przejął ode mnie pałeczkę zachwytu, bo szedłbym tak oczarowany
do końca świata, jak dziecko za flecistą z Hameln. Albo jak kobra śledząca każdy miękki i płynny ruch zaklinacza.
Mam nadzieję, że śrubka się znalazła, a psia cierpliwość została nagrodzona powrotem człowieka.
OdpowiedzUsuńalbo kiełbaską. czy się znalazła, to nie wiem, ale końca świata nie widać, więc jest nadzieja.
UsuńOko - a może ty byłeś w poprzednim życiu kobrą, bo hipnotyzują cię koliste ruchy. Uważaj - bo trafi się zdolna zaklinaczka i utkniesz na dobre. ;)
OdpowiedzUsuńjuż się trafiła. i to nie jedna. często daję się uwieść takim ruchom. A te między biodrami miały zapięte takie wahadełko, że klękajcie narody. czarnoodziane w te nowomodne kalesonki, ale czerń była mocno rozcieńczona ciałem, że aż zastanawiałem się nawet, gdzie się bielizna schowała. bo nie bardzo miała gdzie. a raczej chłodno dzisiaj, więc pewnie choć trzy sznureczki tam były. chyba, żeby jednak nie...
UsuńTrochę ci zazdroszczę, bo widzę, że dość często trafia ci się taki miły widok. A mnie jakoś nie zdarza się zobaczyć zaklinacza, który by mnie zauroczył. Raz kiedyś w banku zakładałam konto i pan był tak młody i przystojny, że chyba nie uważałam i potem utknęłam z kasą na koncie zagranicznym, bo nie umiałam przelać. Chciałabym częściej mieć takie wpadki.;)
OdpowiedzUsuńwięc szerzej oczyska otwieraj. piękno świata tam jest. wszędzie tam - trzeba tylko chcieć je dostrzec.
UsuńNiby prosta rada, tylko, że ja głowę gdzieś w chmurach noszę i pewnie musiałabym się potknąć o owego zaklinacza, żeby go zauważyć, ale postaram się i dam znać jak się uda.
OdpowiedzUsuńto uklęknij, jak taka wielgaśna urosłaś. ludzie chodzą na ogół poniżej chmur...
UsuńPoczekam aż chmury się rozproszą, wtedy się rozejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńech... a o pokorze zapomnij - co?
UsuńNajpierw przeczytałam, że pies puszczał bąka :-)
OdpowiedzUsuńA może panowie z FB bomby szukali, u nas już trzeci od wczoraj alarm i ewakuacja w mieście...
tak w naturze, to serwis sprzątający miasto... w jakimś kawałku. ale nieodmiennie mi się tak kojarzy nazwa.
UsuńŚrubka musiała się znaleźć, bo FB działa mi nadal :) A tego zjawiska rozpiętego między biodrami jestem szczerze mówiąc bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńw telegraficznym skrócie, to był tyłek. nie byle jaki, za to bezapelacyjnie damski. dziarski, ruchliwy i niezbyt starannie zasłonięty. nie chciałbym go przereklamować, ale miał walory.
Usuń