wtorek, 30 sierpnia 2022

Południowe migawki.

 

Chłopiec wiódł swoją piękną wybrankę poprzez ruchliwą ulicę, pokornie spowalniając w oczekiwaniu przychylnych świateł. Dziewczę miało zaklejoną plastrem bliznę po matce, lecz nie wyglądało na dopiero-co-uratowaną ze szpitalnych czeluści. Na przystanku niedoszły piłkarz lat z grubsza 10-12 w korkach i getrach (ozdobionych fabrycznym napisem ZZ, który mi się skojarzył z pewną prywatną inicjatywą) raczył się elektronicznym papieroskiem czyhając na tramwaj, a niesiona w rękach piłka była zniesmaczona podobną szykaną. Czarna klepsydra w rzymiankach swoim aromatem przytłoczyła beztroskę wilgotnego spokoju parkowych zakamarków, na których nieco pomarszczona zewnętrznie miłośniczka grzybków krążyła niespiesznie i ręką w osłonie foliowej rękawiczki zbierała dopiero co wyrosłe podgrzybki. Tuż obok, młoda pani lewą ręką prowadziła psa, w prawej niosąc parujące wypociny z jego układu trawiennego zapakowane w podobną torebkę do tej, w której pani pełna zmarszczek zgromadziła plony. Kolektyw w długich sukniach debatował zawzięcie na krawędzi trawnika, bo pod sosenką wyrosło więcej pieczarek, niż trawy. I tylko psie ulgi uporczywie parujące każdego dnia powstrzymały zapędy spragnionych zbiorów dzikiego białka. Pulchny pan strącał z alejek co bardziej wrażliwe jednostki o zdecydowanie mniejszej wyporności. Prawo morskie reguluje kwestię pierwszeństwa na wodzie – jednostki bardziej zwrotne mają obowiązek ustąpić miejsca i zejść z kursu każdej nieruchawej krypie. Spopielone niebo przecięła samotna czapla i Bóg raczy wiedzieć, gdzie się obecnie stołuje w obliczu dramatu Rzeki. Nie wyglądała na wypasioną, ale to na pewno jedynie moja, zuchwała nadinterpretacja.

2 komentarze: