Pies tak stary, że do domu wraca prywatną koleiną
wyżłobioną w chodniku. Idzie wolno. Bardzo wolno, a czasem jeszcze przystaje.
Jak staruszka, która z zakupów wraca i nieskończoność schodów ogarnia ją
przerażeniem, że serce chce się zatrzymać, albo oszaleć kipiącą wściekłością i
dyszy w pół drogi, w ćwierć, a każdy powód wydaje się doskonałym, żeby
przystanąć na ploteczki i poskrobać się w siwą głowę, czy aby na pewno więcej
nie będzie trzeba dzisiaj po tych schodach snuć się. Właścicielka psa, choć
równie jak pies siwa, choć zdecydowanie słabiej sierścią porośnięta, żywo świeci spódnicami kolorowymi, niby chorągwią na
czele wojsk, a maruder z mozołem wędruje i spogląda z niepokojem, czy aby nie
za bardzo odstaje. Pani w minispódniczce i adidasach próbuje siłą woli przekonać
słońce, że czas najwyższy zająć się jej udami, bo one takie blade i kuszą
nagością. Próbuje też koleżankę przekonać, że w masie siła, lecz ta ubożej
wyposażona w tkankę, rajstopy jednak założyła. Tuż obok przechodzi blondynka o
nosie świecącym potem i rumieńcach, dla których twarz jest zbyt mało pojemna,
więc się rozlewają po szyi – nie wiem dokąd, bo strój sportowy opina ciało
dokładnie i paruje biegiem skończonym dopiero. Zbyt dokładnie opina jak sądzę i
to jest przyczyną, dla której bieg i rumieńce poranne.
Chciałbym powiedzieć - widziałem Ciebie, jak popełniasz poranek, ale to tylko moje marzenia, moje myśli obudzone bez przymusu, lecz węszące wokół i szukające potwierdzenia, że chceniem mogę stwarzać sytuacje. Proste, klarowne i piękne.
Czasem dobrze, gdy taka codzienność zwyczajna, zwyczajność codzienna się dzieje.
OdpowiedzUsuńBez emocji. Spokojnie sobie trwa.
...mam takiego psa
pies ma swoją koleinę
znam takie poranki
Ładne te Twoje obrazy, malowane słowem!
Metonimia, trudne słowo. :)
lubię proste słowa - to brzmi jak słowo testowe urządzeń na wierność przekazu. nie próbuję się domyślać, co znaczy.
Usuńza pamięci - w podziękowaniu za bluesa - odwdzięczam się najpiękniejszym chyba na świecie:
https://www.youtube.com/watch?v=s3fmqJi_t2Q
Taka codzienność, zwyczajność pięknie opisana przez Ciebie jest potrzebna, bo dzisiaj wszyscy nie wiem dlaczego pędzą za czymś nadzwyczajnym.
OdpowiedzUsuńjeden był Aleksander Wielki, jeden Napoleon i Neron. a żyć każdy chce - male sprawy są piękne i dostępne każdemu, kto patrzy wzrokiem mieszczącym się pod chmurami. Bóg w małych sprawach tez potrafi się schować - każden, któremu zaufasz.
Usuńwow! - od rana takie klimaty? dzień się będzie snuł...
OdpowiedzUsuńdzięki!
jak zima - "snuje się po kątach w sennej bezzadumie..."
UsuńUwielbiam zwyczajność i marzę o zwyczajności.
OdpowiedzUsuńniech się Tobie zdarza co dzień
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńOstatnio wracam sobie do drugiego rzędu książek na półkach i czytam właśnie coś, co w pewien sposób koresponduje ze zwyczajnością:
"Ciało mamy zwierzęce, lecz aspiracje boskie. Hormony przekroczyły bariery postawione im przez biologię, przez prawa świata zwierząt. Hormony nasze produkują enzymy głodów nie do zaspokojenia, marzeń nie do zrealizowania, tęsknot nie do zagłuszenia. I ja w samym gąszczu, z wielka pusta głową, ze wzdętym sercem bez krwi, z rozrzedzoną duszą antymaterii. Zmęczony sobą i swoim czasem. Zmęczony ograniczeniami, niemocą, niepojmowaniem."
(Tadeusz Konwicki, "Mała apokalipsa")
Pozdrawiam:)
jest rząd trzeci?
Usuńnie chciałbym się ograniczać...
Nie. Niestety, półki w moich biblioteczkach mają głębokość dwóch książek:) Chyba, że wziąć pod uwagę kartony - tam rządków jest więcej:)
UsuńPozdrawiam:)
żartowałem - już ten jeden rządek zdumiewa zawartością.
Usuńdziękuję