Patrzyłem (z wzajemnością) na stado wróbli buszujących pośród
twardych kolców rokitnika, który próbuje skolonizować moje okna, a może wręcz
zamieszkać ze mną i dzielić się swoimi mandarynkami, zanim te małe głodomory je
omłócą. Uśmiecham się, kiedy porównuję je do czterdziestu szczygłów z jakiejś
bardzo starej bajki dla dzieci, albo czterdziestu rozbójników z jeszcze
starszej, a one rozkrzyczały się tak, że aż kos podniósł swój pomarańczowy ostry
dziób, żeby odkryć przyczynę jazgotu. Może nie podoba się tym łapserdakom takie
porównanie, albo próbują się zliczyć, czy reprezentacja jest wystarczająca, czy
trzeba ściągnąć kuzynów. Nieważne – pytać ich nie zamierzam, a do uśmiechu każdy
powód dobry. Brak zresztą również wystarcza. Gołębie zatoczyły kolejny krąg, jakby od tego miało przybyć pokarmu, ale może to tylko gimnastyka, żeby sadłem nie porosły ponad współczynniki pozwalające się im unosić - taki ptasi aerobik, jumping, nordic-walking, capoeira, czy coś podobnego. Może mieszają powietrze, żeby je odświeżyć? Trudno wyczuć czym zajmują się gołębie, kiedy nie jedzą, o ile w ogóle taki przypadek występuje w przyrodzie... Świerk, rozebrany już ze świątecznej kreacji, z błyskotek i naszyjników usiłuje osiedlić się na klombie, a jego korzenie pracowicie drążą tunele w czarnym plastiku, żeby rzecz wykonać dogłębnie. Papa wyciągnięta dywanami po garażowych dachach leży sobie, żeby mi uświadomić, że pracuje, kiedy leży, co ponownie mnie rozbawia tak, że parskam śmiechem i patrzę podejrzliwie na łóżko, czy i na nim praca wre, bo może zmieściłbym się gdzieś obok w celach proletariackich (spokojnie... ów rzymskiego pochodzenia).
Wróble to w Polsce chyba jakaś rzadkość... Pamiętam z dzieciństwa całe hordy, a teraz w moim mieści nie ma już ani sztuki. W Szwajcarii są te wszystkie hordy i zastanawiałam się, dlaczego uciekły z Polski.
OdpowiedzUsuńwrony mają ponoś wpływ - pożerają młode, bo to łatwo dostępne i pożywne, więc zamiast żreć jakieś odpadki, to ciepłe białko. aż do Szwajcarii uciekły? dramat. ale na moim podwórku stado urwisów ma się dobrze.
UsuńU nas wróbli skolko ugodno.
UsuńU nas też wróbli nie brakuje. Wiosną w żywopłotach aż gęsto. Teraz zimą dużo jet też sikorek bogatek, ale w karmniku przegrywają z silniejszymi wróblami.
OdpowiedzUsuńdlatego sikorkom wiesza się słoninkę na sznurku, bo radzą sobie doskonale i konkurencji mniej.
Usuńgołębie się wycwaniły - czekają pod karmnikiem na to, co spadnie po uczcie wróbli - aż wydeptały w trawniku taki spory placek do gołej ziemi.
Już to przerabiałam. Słoninkę ze sznurka wydziobują kawki nie dopuszczając sikorek. Musiałam zrobić pancerny karmnik z małym otworkiem, żeby tylko mały ptaszek mógł tam wejść (nie do rozwalenia silnymi dziobami kawek) i sypię tam sikorom pestki ze słonecznika, ale odkąd wróble zlokalizowały tę stołówkę, sikorom jest dużo trudniej.
Usuńgłodomorów zimą nie brakuje a krukowaci mądrzy są na ogół i o wyżerkę zawalczyć potrafią.
UsuńPrzywołałeś capoeirę, widziałam kiedyś występ młodzieży w tym tańcu - nie tańcu, robił wrażenie, aż samej chciało się na scenę wskoczyć...
OdpowiedzUsuńPo sylwestrowych fajerwerkach coś wróble u mnie przycichły, za to wron mnóstwo...
a bo to dojdziesz do ładu z ptaszyskami? coś tam robią po ptasiemu i ludzkie definicje objeżdżają z każdej strony, jakby w kuperkach miały ludzików.
UsuńO ile wiem, gołębie to ptaszyska drapieżne, więc to, że krążyły nad wróbelkami to raczej nie po to, żeby im powietrze mieszać ;)
OdpowiedzUsuńgołębie? żrą chleb i ziarenka - nie słyszałem, żeby na myszy polowały... ani na muchy
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńSkoro już się przymrużasz, to może tak:
"W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o wronach,
A ja mam taki gust wypaczony,
Że lubię wrony…
Los im dolę zgotował nielekką:
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie –
– A ja je lubię…"
(Wojciech Młynarski, "Lubię wrony")
Pozdrawiam:)
Tak deklamować, żeby aż śpiewać, to trzeba umieć.
Usuń