środa, 19 września 2018

Odkrywanie Ameryki.


Koń musiał być upośledzony, bo zamiast instynktownie szukać pośród końskich piękności zdecydował się na mezalians. Z oślicą, której dla odmiany rozsądku brakło, albo była okropnie leniwa, żeby się przed zalotami obronić. No i stało się. Koń wyegzekwował własne chuci na tępej towarzyszce, a ta, jakby nigdy nic podążyła boczną, pionierską ścieżką ewolucji i przymierzała się do powicia potomstwa. Stwórca, który do tej pory dość rozsądnie obdzielał zwierzyniec ziemski atrybutami i talentami, zgłupiał lekko w obliczu samowoli końskiej i oślej determinacji i nie bardzo wiedział, co z tym poczętym wbrew naturze życiem począć. Przeprowadził błyskawiczną analizę i pośród domniemań wygenerował opcję o szansach powodzenia większych od innych. Wiadomo – boskim jednostkom dane są dane niedostępne dla szaraków, więc nawet w przypadku jednokrotnego ekscesu potrafił znaleźć podobieństwa, czy też szacunki, wesprzeć się ideologicznie abstrakcyjnym myśleniem i nadziejami, pozostawiając w odwodzie cud prawdziwy na wypadek, gdyby życie zdegenerowało.

Tymczasem wypadało płodowi zapewnić jakąś fizyczność i zestaw przymiotów. Najwyraźniej Projektant miał słabszy dzień, bo zamiast maksymalizować zyski i minimalizować straty poszedł na łatwiznę i wyselekcjonował coś na kształt złotego środka – w pół drogi wszystko. Zalety i wady pospołu. I dał wyraz własnemu niezadowoleniu. Napiętnował zwierzę po sąd ostateczny tą dwoistością swoistą i niezdecydowaniem. Stworzył pasiaste stworzenie i kazał mu żyć pomiędzy dniem i nocą, żeby się skryć przed światem nie umiało i kaleczyło zarówno egipskie ciemności, jak i blady świt.

Oślica, zapewne nieświadoma operacji umysłowej i sprawczej nad płodem wykonanej przez złośliwy Absolut powiła ów precedens. Matka potrafi dostrzec piękno nawet tam, gdzie inni nawet się jego domyślić nie zdołają, ze stoickim sposobem wylizała potomka. A potem lizała go całymi godzinami mniemając, że się ubrudził jakoś tak nietypowo, jakby kwantowo, dwustanowo. W małym rozumie nie chciała się zmieścić informacja, że maść cyklicznie sobie zaprzeczająca, będąca w przeciwfazie do wszystkiego co znane i rozpoznawalne w przyrodzie stało się znakiem rozpoznawczym jej potomka, który na drżących nogach usiłował przeć drogą odkrywców. Matka uznała, że potrafi kochać tę połowę dziecka, która aktualnie jest dla niej widoczna i pogodziła się z myślą, że miłość jest bardzo trudnym uczuciem, które nocą wygląda odrobinę inaczej niż w dzień.

W kwestii konia dość powiedzieć, że nie dość, że nierozgarnięty, to na dodatek daltonista i wręcz nie dostrzegł boskiej aluzji. Niech na jego korzyść świadczy wyraźny i niezaprzeczalny entuzjazm na widok potomka, odtrąbiony paszczą wszem i wobec, odtańczony po kres sił i tajemniczy uśmiech kładący się na oślim obliczu matki obietnicą, że na jednym potomku nie zamierza poprzestać. Popęd nieraz powodował perturbacje historii, a uczucia objawiające się wzmożoną produkcją nasienia w połączeniu z bierną płodnością oślicy skutkowały owocami konsekwentnie porażonymi ideą pierwowzoru. Prototyp wyrastał w tym czasie ciesząc się z rosnącej rodziny, nie dostrzegając ironii własnego położenia, gdyż dla niego świat zewnętrzny był zbyt odległy. Matka ze stoickim spokojem przyjmowała do wiadomości, że kolejny egzemplarz jest kopią pierworodnego, a po którymś potomku machnęła ogonem zabijając niechcący ze trzy gzy i przestała usiłować zlizywać nadmiarową barwę z grzbietu narybku.

Trudno się dziwić, że stworzenie upośledzone złośliwością Autora miało kłopoty z integracją w środowisku, w obliczu selekcji rasowej i innymi ograniczeniami dotyczącymi czystości rasy, barwy, czy wyznania, więc zainteresowała się chowem wsobnym. Ignorowana i omijana przez klany przodków z obu stron linii genealogicznej rasa poprowadziła dziewicze drzewo rodowe ukorzeniające się mezaliansem w żyznej glebie ignorancji. Oślicy trzeba przyznać, że płodnością mogła zaskoczyć wiele matek z którymi Absolut obchodził się znacznie łagodniej, a jej nieślubny małżonek tryskał energią nieustającą, jakby urodził się by zostać ojcem narodu. Potomstwo naśladowało nestora rodu skwapliwie i nie zaprzątało sobie głowy problemami etycznymi, czy filozoficznym dysputami. Pasy kryły pasy i radość kopulacji, a następnie radość sukcesu żywiołowo obwieszczana światu i Stwórcy słyszalna była coraz częściej. Autor prototypu konsekwentnie nie mieszał się w ciąg dalszy – przyglądał się z boku, co z tego wyniknie i jak natura wybrnie z tego faux pas, lecz natura prozaicznie zlekceważyła skandal obyczajowy i rozwijała się beztrosko. Zanim oślica z końskim półgłówkiem przeszli w stan spoczynku sawanny mieniły się płynną fatamorganą pasiastych stworzeń kopulujących radośnie i bezczelnie – zawsze i wszędzie. Co dziwniejsze rozprzestrzeniający się jak pożar buszu gatunek nie był ani zgorzkniały, ani złośliwy. Nie szukał odwetu na świecie, ani na hojniej obdarzonych mieszkańcach. Ale czemu akurat paski, a nie pepitka?

PS. Niniejsza historia jest alternatywna, subiektywna i wszelkie podobieństwo do czegokolwiek jest spowodowane wyłącznie ignorancją piszącego. A ta jak wieść niesie jest niezmierzona (bo kto chciałby mierzyć coś tak obmierzłego).

26 komentarzy:

  1. Ów stwórca był chyba z lekka tumanowaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwyraźniej się udziela. psychiczna choroba zakaźna?

      Usuń
    2. E tam... raczej nieudacznik.

      Usuń
    3. życie sobie poradziło jakoś. czyli dramatu nie ma. poza tym - każdy może mieć gorszy dzień i nie trzeba od razu piętnować i na pal wbijać.

      Usuń
    4. Każdy - ale nie stwórca! Bycie stwórcą jednak chyba zobowiązuje, nieprawdaż...

      Usuń
    5. z prototypami nie zawsze wiadomo, co i jak.
      ja byłbym bardziej pobłażliwy. patrz, ile się udało.

      Usuń
    6. Zgodzę się co prototypów - Adam był stanowczo mniej udany od Ewy. Choć z drugiej strony i tak do bani cały ten gatunek. Ale żeby nie wiedzieć, że zebry to nie krzyżówki konia z osłem - tego się demiurgom nie wybacza!

      Usuń
    7. oswoiłem się z niewiedzą. a jeśli wybaczać nie potrafisz, to nauczę się żyć bez przebaczenia.
      napisałem coś o zebrach? czy to tylko domniemanie?

      Usuń
    8. Pasiastość wskazuje na zebrę, ale Ty nie masz z tym za wiele wspólnego, bo nie jesteś stwórcą. Zacznij, chi, chi, odróżniać bohatera od autora. Zastawia mnie jeszcze, dlaczego parzące się paski nie dają kratek.

      Usuń
    9. robienie założeń za autora jest bezczelnością jak sądzę. skąd mam wiedzieć co myślał i jakimi ścieżkami snuły się myśli w mądrzejszej głowie. i tak zdawało się, że taka ścieżka zostanie pożarta, albo zginie nim się rozwinie. międzygatunkowe ekscesy seksualne nie owocują raczej bez boskiej ingerencji. a ów mógł sobie wymyślić, co mu się podoba. pasiaste zwierzątko również. chociaż jakieś takie nielogiczne się wydaje, bo w imię czego te kontrasty?
      a kratka wymaga prostopadłości, bo w przypadku równoległości wciąż będą paski. może trzeba rozmnażać się na krzyż?

      Usuń
    10. Można - wszak rozmnażanie międzygatunkowe to krzyżowanie.
      Ja robię założenia za autora?

      Usuń
  2. założyłaś, że pasiaste zwierze będzie zebrą. bo tak się skojarzyło.
    skoro krzyżować można, to i te pasiaki na krzyż się może uda. ale wtedy marny ich los, bo pepitka czasami jest na topie i żywcem modnisie obedrą zwierzątka ze skóry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założyłam czy zinterpretowałam (zresztą, na drodze najprostszych skojarzeń)? Zrobiłam to w imieniu swoim czy Twoim?

      Usuń
    2. nieważne. grunt, że bydlątko żyje i się rozmnaża.
      a tak z innej beczki - ja nie wiem, co z czym trzeba skrzyżować, żeby dostać w wyniku zebrę.
      ja karmiłbym osła szachownicami, albo naprzemiennie karmił wapnem i smołą.

      Usuń
    3. Dla mnie wcale nie nieważne, bo to ja zostałam bezczelnym babsztylem.

      Usuń
    4. a to źle?
      przeczytałaś koń, osioł i potomstwo w paski. założyłaś, że musi nazywać się zebra, która powinna mieć innych rodziców. a napisane zostało wyraźnie, że wszelkie podobieństwo do czegokolwiek jest wynikiem ignorancji piszącego. teraz można uprawiać filozofię wyższego rzędu, żeby obronić własną opinię. ale ja w politykę się nie bawię, która specjalizuje się w matactwach słownych, żeby uzasadnić najbardziej idiotyczną teorię.

      Usuń
    5. No to co? Szkoda, że zmarli już Barańczak, Różewicz, Szymborska, Twardowski - ich utwory omawiało się w szkołach, gdy jeszcze żyli. Mogliby sobie poużywać na każdym, kto sobie interpretował ich teksty niezgodnie z ich intencjami.

      Usuń
    6. powiem Ci po cichutku, że te paski, to nie były od zebry kiedy pisałem. to miała być kara za spontaniczny seks. zwierzę, które nie da rady się schować ani w dzień, ani w nocy, więc będzie łatwym łupem dla drapieżników i ścieżka ewolucji będzie krótka. a tymczasem zwierzak pogwałcił wszystkie świętości i żyje pomimo wszystko.
      i generalnie miało być wesoło, a na pewno nie naukowo.

      Usuń
    7. Tak, wiem to, bo już byłeś uprzejmy mnie nieuprzejmie uświadomić.

      Usuń
    8. w takim razie przepraszam.

      Usuń
  3. A dlaczego odkrywanie Ameryki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowy gatunek, jak nowa droga do Indii, która okazała się być Ameryką.

      Usuń
    2. Tak też myślałam...

      Usuń
  4. To muł był. Dziecko konia i osła to muł. Czasem wychodzą nawet w kropki. Są bezpłodne.

    OdpowiedzUsuń
  5. cieszę się, że wiesz lepiej od Twórcy co mu przeleciało przez palce.

    OdpowiedzUsuń