Spod samochodu wybiegł szczur i śmiesznymi susami
biegł w kierunku kontenerów na śmieci. Najwyraźniej nie pojadł holenderskich
rarytasów, bo spieszył się bardzo. Był zdecydowanie za długi jak na zaledwie
dwie pary łapek, bo bardziej podskakiwał niż biegł. Ma szczęście, że nie musi
po ulicach biegać, jak jeden, któremu zamarzyło mu się na drugą stronę Rzeki
przejść i samochód przegryzł mu krtań na moście. Pani nieskutecznie usiłująca
oszukać czas była niewątpliwie wytrawnym myśliwym. W jedno z trofeów wcisnęła
się z trudem wielkim i dumą. Lamparcia skóra była dla niej za mała o kilka
rozmiarów, więc opinała ciało eksponując nieoczekiwane wypukłości niczym
przepukliny. Bo nie ma na świecie zwierzęcia, które miałoby aż tyle piersi. Najwyraźniej
nie udało się upolować egzemplarza potrafiącego dyskretniej okryć stan
posiadania owej pani. A! Pani (być może równie nieświadomie jak samochód
podgryzający szczurzy żywot) zdążyła wdepnąć w dwa szynszyle, z których
powstały klapeczki chroniące stópki drobiące na miejskich granitach zalotne
kroczki kierujące się w stronę galerii handlowej, gdzie będzie można olśnić
publikę niczym na światowych wybiegach dla modelek. Na czerwonym dębie smętnie
kołysze się w detalicznym wietrze kolorowy kask ponad zasięgiem młodocianych
dłoni, naśladując nieistniejący owoc o złoto-czerwono-niebieskiej skórce. Ktoś
ma nań uczulenie, bo kicha wytrwale i tak soczyście, że echo odbija się od
drugiego końca podwórka kobiecym śmiechem. Zdrowym, nie złośliwym.
Szczura nie żal i pani, też nie.
OdpowiedzUsuńczytałem, ze na jednego mieszkańca przypadają cztery szczury. a ja nawet nie wiem, czy są smaczne. po co mi cztery szczury?
UsuńCzy ja się pogubiłam, czy w sumie były dwa szczury, ten co biegł w kierunku kontenerów na śmieci i ten przejechany przez paniąw panterce (to by były dwa z tych, co przypadają na człowieka!). Objaśnij :)
OdpowiedzUsuńsłużę pani uprzejmie. szczurów miejskich jest wg szacunków ponad 2,5 mln. jeden z nich, pod samochodem z holenderską rejestracją szukał frykasów i się zawiódł, więc gnał na śniadanie do śmietników. Inny poległ tragiczną śmiercią przechodząc mostem na drugą stronę rzeki, a pani w lamparcie i z szynszylami na stopach nie miała z nimi nic wspólnego (na jej szczęście, a może ich...)
Usuń