Koń musiał być upośledzony, bo zamiast instynktownie
szukać pośród końskich piękności zdecydował się na mezalians. Z oślicą, której dla
odmiany rozsądku brakło, albo była okropnie leniwa, żeby się przed zalotami
obronić. No i stało się. Koń wyegzekwował własne chuci na tępej towarzyszce, a
ta, jakby nigdy nic podążyła boczną, pionierską ścieżką ewolucji i przymierzała
się do powicia potomstwa. Stwórca, który do tej pory dość rozsądnie obdzielał
zwierzyniec ziemski atrybutami i talentami, zgłupiał lekko w obliczu samowoli
końskiej i oślej determinacji i nie bardzo wiedział, co z tym poczętym wbrew
naturze życiem począć. Przeprowadził błyskawiczną analizę i pośród domniemań
wygenerował opcję o szansach powodzenia większych od innych. Wiadomo – boskim
jednostkom dane są dane niedostępne dla szaraków, więc nawet w przypadku
jednokrotnego ekscesu potrafił znaleźć podobieństwa, czy też szacunki, wesprzeć
się ideologicznie abstrakcyjnym myśleniem i nadziejami, pozostawiając w
odwodzie cud prawdziwy na wypadek, gdyby życie zdegenerowało.
Tymczasem
wypadało płodowi zapewnić jakąś fizyczność i zestaw przymiotów. Najwyraźniej Projektant miał
słabszy dzień, bo zamiast maksymalizować zyski i minimalizować straty poszedł
na łatwiznę i wyselekcjonował coś na kształt złotego środka – w pół drogi wszystko.
Zalety i wady pospołu. I dał wyraz własnemu niezadowoleniu. Napiętnował zwierzę
po sąd ostateczny tą dwoistością swoistą i niezdecydowaniem. Stworzył pasiaste
stworzenie i kazał mu żyć pomiędzy dniem i nocą, żeby się skryć przed światem
nie umiało i kaleczyło zarówno egipskie ciemności, jak i blady świt.
Oślica, zapewne nieświadoma operacji
umysłowej i sprawczej nad płodem wykonanej przez złośliwy Absolut powiła ów
precedens. Matka potrafi dostrzec piękno nawet tam, gdzie inni nawet się jego domyślić
nie zdołają, ze stoickim sposobem wylizała potomka. A potem lizała go całymi
godzinami mniemając, że się ubrudził jakoś tak nietypowo, jakby kwantowo,
dwustanowo. W małym rozumie nie chciała się zmieścić informacja, że maść
cyklicznie sobie zaprzeczająca, będąca w przeciwfazie do wszystkiego co znane i
rozpoznawalne w przyrodzie stało się znakiem rozpoznawczym jej potomka, który
na drżących nogach usiłował przeć drogą odkrywców. Matka uznała, że potrafi
kochać tę połowę dziecka, która aktualnie jest dla niej widoczna i pogodziła
się z myślą, że miłość jest bardzo trudnym uczuciem, które nocą wygląda
odrobinę inaczej niż w dzień.
W kwestii konia dość powiedzieć, że nie
dość, że nierozgarnięty, to na dodatek daltonista i wręcz nie dostrzegł boskiej
aluzji. Niech na jego korzyść świadczy wyraźny i niezaprzeczalny entuzjazm na
widok potomka, odtrąbiony paszczą wszem i wobec, odtańczony po kres sił i
tajemniczy uśmiech kładący się na oślim obliczu matki obietnicą, że na jednym
potomku nie zamierza poprzestać. Popęd nieraz powodował perturbacje historii, a
uczucia objawiające się wzmożoną produkcją nasienia w połączeniu z bierną płodnością
oślicy skutkowały owocami konsekwentnie porażonymi ideą pierwowzoru. Prototyp
wyrastał w tym czasie ciesząc się z rosnącej rodziny, nie dostrzegając ironii
własnego położenia, gdyż dla niego świat zewnętrzny był zbyt odległy. Matka ze
stoickim spokojem przyjmowała do wiadomości, że kolejny egzemplarz jest kopią
pierworodnego, a po którymś potomku machnęła ogonem zabijając niechcący ze trzy
gzy i przestała usiłować zlizywać nadmiarową barwę z grzbietu narybku.
Trudno się dziwić, że stworzenie
upośledzone złośliwością Autora miało kłopoty z integracją w środowisku, w
obliczu selekcji rasowej i innymi ograniczeniami dotyczącymi czystości rasy,
barwy, czy wyznania, więc zainteresowała się chowem wsobnym. Ignorowana i
omijana przez klany przodków z obu stron linii genealogicznej rasa poprowadziła
dziewicze drzewo rodowe ukorzeniające się mezaliansem w żyznej glebie
ignorancji. Oślicy trzeba przyznać, że płodnością mogła zaskoczyć wiele matek z
którymi Absolut obchodził się znacznie łagodniej, a jej nieślubny małżonek
tryskał energią nieustającą, jakby urodził się by zostać ojcem narodu. Potomstwo
naśladowało nestora rodu skwapliwie i nie zaprzątało sobie głowy problemami
etycznymi, czy filozoficznym dysputami. Pasy kryły pasy i radość kopulacji, a
następnie radość sukcesu żywiołowo obwieszczana światu i Stwórcy słyszalna była
coraz częściej. Autor prototypu konsekwentnie nie mieszał się w ciąg dalszy –
przyglądał się z boku, co z tego wyniknie i jak natura wybrnie z tego faux pas,
lecz natura prozaicznie zlekceważyła skandal obyczajowy i rozwijała się
beztrosko. Zanim oślica z końskim półgłówkiem przeszli w stan spoczynku sawanny
mieniły się płynną fatamorganą pasiastych stworzeń kopulujących radośnie i
bezczelnie – zawsze i wszędzie. Co dziwniejsze rozprzestrzeniający się jak
pożar buszu gatunek nie był ani zgorzkniały, ani złośliwy. Nie szukał odwetu na
świecie, ani na hojniej obdarzonych mieszkańcach. Ale czemu akurat paski, a nie
pepitka?
PS. Niniejsza historia jest alternatywna, subiektywna i wszelkie podobieństwo do czegokolwiek jest spowodowane wyłącznie ignorancją piszącego. A ta jak wieść niesie jest niezmierzona (bo kto chciałby mierzyć coś tak obmierzłego).
Ów stwórca był chyba z lekka tumanowaty.
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej się udziela. psychiczna choroba zakaźna?
UsuńE tam... raczej nieudacznik.
UsuńStwórca oczywiście.
Usuńżycie sobie poradziło jakoś. czyli dramatu nie ma. poza tym - każdy może mieć gorszy dzień i nie trzeba od razu piętnować i na pal wbijać.
UsuńKażdy - ale nie stwórca! Bycie stwórcą jednak chyba zobowiązuje, nieprawdaż...
Usuńz prototypami nie zawsze wiadomo, co i jak.
Usuńja byłbym bardziej pobłażliwy. patrz, ile się udało.
Zgodzę się co prototypów - Adam był stanowczo mniej udany od Ewy. Choć z drugiej strony i tak do bani cały ten gatunek. Ale żeby nie wiedzieć, że zebry to nie krzyżówki konia z osłem - tego się demiurgom nie wybacza!
Usuńoswoiłem się z niewiedzą. a jeśli wybaczać nie potrafisz, to nauczę się żyć bez przebaczenia.
Usuńnapisałem coś o zebrach? czy to tylko domniemanie?
Pasiastość wskazuje na zebrę, ale Ty nie masz z tym za wiele wspólnego, bo nie jesteś stwórcą. Zacznij, chi, chi, odróżniać bohatera od autora. Zastawia mnie jeszcze, dlaczego parzące się paski nie dają kratek.
Usuńrobienie założeń za autora jest bezczelnością jak sądzę. skąd mam wiedzieć co myślał i jakimi ścieżkami snuły się myśli w mądrzejszej głowie. i tak zdawało się, że taka ścieżka zostanie pożarta, albo zginie nim się rozwinie. międzygatunkowe ekscesy seksualne nie owocują raczej bez boskiej ingerencji. a ów mógł sobie wymyślić, co mu się podoba. pasiaste zwierzątko również. chociaż jakieś takie nielogiczne się wydaje, bo w imię czego te kontrasty?
Usuńa kratka wymaga prostopadłości, bo w przypadku równoległości wciąż będą paski. może trzeba rozmnażać się na krzyż?
Można - wszak rozmnażanie międzygatunkowe to krzyżowanie.
UsuńJa robię założenia za autora?
założyłaś, że pasiaste zwierze będzie zebrą. bo tak się skojarzyło.
OdpowiedzUsuńskoro krzyżować można, to i te pasiaki na krzyż się może uda. ale wtedy marny ich los, bo pepitka czasami jest na topie i żywcem modnisie obedrą zwierzątka ze skóry.
Założyłam czy zinterpretowałam (zresztą, na drodze najprostszych skojarzeń)? Zrobiłam to w imieniu swoim czy Twoim?
Usuńnieważne. grunt, że bydlątko żyje i się rozmnaża.
Usuńa tak z innej beczki - ja nie wiem, co z czym trzeba skrzyżować, żeby dostać w wyniku zebrę.
ja karmiłbym osła szachownicami, albo naprzemiennie karmił wapnem i smołą.
Dla mnie wcale nie nieważne, bo to ja zostałam bezczelnym babsztylem.
Usuńa to źle?
Usuńprzeczytałaś koń, osioł i potomstwo w paski. założyłaś, że musi nazywać się zebra, która powinna mieć innych rodziców. a napisane zostało wyraźnie, że wszelkie podobieństwo do czegokolwiek jest wynikiem ignorancji piszącego. teraz można uprawiać filozofię wyższego rzędu, żeby obronić własną opinię. ale ja w politykę się nie bawię, która specjalizuje się w matactwach słownych, żeby uzasadnić najbardziej idiotyczną teorię.
No to co? Szkoda, że zmarli już Barańczak, Różewicz, Szymborska, Twardowski - ich utwory omawiało się w szkołach, gdy jeszcze żyli. Mogliby sobie poużywać na każdym, kto sobie interpretował ich teksty niezgodnie z ich intencjami.
Usuńpowiem Ci po cichutku, że te paski, to nie były od zebry kiedy pisałem. to miała być kara za spontaniczny seks. zwierzę, które nie da rady się schować ani w dzień, ani w nocy, więc będzie łatwym łupem dla drapieżników i ścieżka ewolucji będzie krótka. a tymczasem zwierzak pogwałcił wszystkie świętości i żyje pomimo wszystko.
Usuńi generalnie miało być wesoło, a na pewno nie naukowo.
Tak, wiem to, bo już byłeś uprzejmy mnie nieuprzejmie uświadomić.
Usuńw takim razie przepraszam.
UsuńA dlaczego odkrywanie Ameryki?
OdpowiedzUsuńnowy gatunek, jak nowa droga do Indii, która okazała się być Ameryką.
UsuńTak też myślałam...
UsuńTo muł był. Dziecko konia i osła to muł. Czasem wychodzą nawet w kropki. Są bezpłodne.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wiesz lepiej od Twórcy co mu przeleciało przez palce.
OdpowiedzUsuń