Tuż poniżej młodej pupy rozsiadł się dojrzewając wielki, siny żółw.
Płci męskiej zapewne, bo wyciągał szyję i starał się rzucić okiem pod odważnie
wycięte spodenki kryjące świeżo zakwitłą kobiecość. Rumieniec pani z piekarni
schował się w dekolt i wypłynął rękawami na pulchniutkie ramiona. Mijam kobietę
w czarnych, wzmocnionych skórą spodniach i kozakach po kolana. Patrzyła na mnie
zdziwiona moim zdziwieniem, a ja nadal zrozumieć nie mogę, dlaczego zimowy
strój w letni czas założyła. Rozumiem za to bezdomnego, który dosypia na ławce
w cieniu wzgórza ubrany w kurteczkę. Jemu noc mogła dopiec i chce nacieszyć się
komfortem. Jak żmija – połyka ciepło na zapas, żeby wyzwolić w sobie energię na
kolejny dzień ubogi w kalorie pokarmowe. Pani blada od stóp do głów idzie
niepewnym krokiem – może pierwszy raz w życiu wyszła z domu? Przy tegorocznej
pogodzie trudno skłonić skórę, by pozostała mleczną. Nie zajrzałem w oczy – być
może w nich znalazłbym odpowiedź. Odwiedzam miejsca, w których pośpiech
powinien być karalny, a ciekawość zamiera w obliczu sielanki. Woda płynie
leniwiej od myśli i chwyta spadającą z platanów korę, klonowe liście, śmieci
bezmyślnie wrzucone do wody. Zapłonąłem lenistwem i trwałem w jego objęciach
zanurzony po szyję. Zajrzałem w zaułki i piwnice, w miejsca, gdzie cegła starzeje się z
godnością, chociaż od podsłuchiwania wyznań zarumieniła się niemal na bordowo.
Podłogą z klocków drewna poszedłem tam i z powrotem, bo krata niegościnnie
zamknięta mnie odepchnęła. Nie mam żalu, Drewno jest cieplejsze od granitu. Cieplejsze od oszukanych obrazów drukowanych na płótnie, żeby taką namiastką wieść na pokuszenie bliźnich. Przystanąłem przy labiryncie granitowym, gdzie ścianami być miała zieleń trawnika i w głowie rozwiązywałem szaradę nie mając nici Ariadny. Nie
chciałem pytać, ani wiedzieć. Szedłem szukając miejsc, w których nie widać
remontów. To trudne. Być może obecnie niemożliwe. Nawet, kiedy horyzont
ograniczony zostanie sznurem kamienic perspektywicznie dążących do zwarcia.
Mijam knajpy, w których w południe krzyczą na mnie – nieczynne! Nie szkodzi –
rajskie jabłonie założyły korale tak piękne, że nie potrafię odwrócić wzroku.
Zbyt wielu zazdrośników patrzyło, więc nie skosztowałem, choć wiem, że warto.
Dziwiłam się dziś o 6.00 w nocy jadąc do pracy - tym samym, Twoim zdziwieniem. Ja w bluzce z krótkim rękawem i sandałkach na bosych stopach, a całe stado ludzi młodszych ode mnie w kurtkach, bluzach, jakichś dramatycznych buciorach do spopielania kończyn...
OdpowiedzUsuńta pani była jednostkowym widzeniem.
Usuńmoże gdzieś upchnęła motor w ciemnej bramie?
Niestety, moje były hurtowe, nie mam pojęcia, dlaczego ludzie są tacy niedogrzani.
Usuńnie mają się do kogo przytulić,to im zimno o poranku.
UsuńE tam. Zwyczajne truposzczaki bez krążenia.
Usuńmnie cieszy, że są różni ludzie i inaczej reagują. niech sobie chodzą - ja mam się czym dziwić i spacer staje się atrakcją.
UsuńMnie to jest w gruncie rzeczy obojętne.
Usuńrozmaitość pobudza. wytrąca z rutyny.
UsuńJak człowiek zaspany, to nic go nie pobudzi...
Usuńto fakt, że śpiąc trudno o obserwacje.
UsuńZaobserwować się da, przynajmniej to, co pod nosem. Ale wzbudzić choćby mizerny przypływ energii - niemożliwe.
Usuńwidzenia pod nosem - to lubię. wolę takie, niż te z drugiego końca świata.
UsuńJa nie, bo zakłócają moją strefę intymną.
Usuńwidzenia? zakłócają?
UsuńTak - są za blisko mnie. A ja dalekowidz jestem, to i strefę mam dość, dość.
Usuńze strefami walczyć się nie da, ale z widzeniami już tak - okulary są chyba od korygowania wad wzroku.
UsuńAle to nie wada.
UsuńStrefa też - jest, bo jest.
dalekowzroczność, to nie wada?
UsuńNie wiem, nikt nigdy nie kazał mi chodzić w okularach, tylko każdy (mam na myśli okulistów) podkreślał, że mam sokoli wzrok. Nie jest to nic, co by mi przeszkadzało w widzeniu. Numer autobusu widzę, gdy jest jeszcze na wcześniejszym przystanku.
Usuńale kosztem rzeczy bliskich widzisz te dalekie?
UsuńNie, żadnym kosztem.
Usuńw takim razie, to zaleta, a nie wada.
UsuńNo toż przecież mówiłam, że nie wada!
Usuńdalekowidz, to wada. a Ty masz widzenie w bonusie.
UsuńJeden czort, nie o mój wzrok tu chodzi, tylko o znajdowanie się w polu widzenia niepożądanych elementów.
Usuńprzynajmniej ja mieszkam w odpowiedniej odległości. i ryzyka nie ma.
UsuńCiekawe, czy byś mnie wkurzał w naturze...
Usuńpewnie tak. z chłopami tak jest, że wkurzają.
UsuńBladość niektórych osób po tak upalnym lecie niezmiennie mnie zadziwia, może tylko wieczorami wychodziły?
OdpowiedzUsuńalbo wcale. całe życie w piwnicy.
UsuńJa zobaczyłam to tak: pani pokazała swoje ciało, a następnie zawstydziła się, że to widać. Druga kobieta ujawniła swój styl jak najlepiej potrafi i nie zrozumiała, że miast podziwiać jej charakter z pazurem, Ty się dziwisz jej nieadekwatności.
OdpowiedzUsuńBlada pani obudziła się ze snu letniego. Trochę zazdroszczę, ja nie umiałam weń zapaść.
Tak, ściany domostw słyszą różne wyznania, ale im można ufać. Nigdy nie wydadzą żadnego sekretu.
a ja cieszę się rozmaitością. nawet rozumieć nie muszę. wystarczy mi, że pozwalam się zaskoczyć i wymyślać powody, dla których sprawy mają się tak, a nie inaczej. i trafić też nie muszę, bo to wtórne.
UsuńŻmije nie połykają ciepła na zapas. Się nie da i już!
OdpowiedzUsuńok - przekażę, jeśli spotkam. że szkoda zachodu - korzystać natychmiast.
UsuńBędę zobowiązany!
Usuń