piątek, 21 września 2018

Leniwym krokiem.


Tuż poniżej młodej pupy rozsiadł się dojrzewając wielki, siny żółw. Płci męskiej zapewne, bo wyciągał szyję i starał się rzucić okiem pod odważnie wycięte spodenki kryjące świeżo zakwitłą kobiecość. Rumieniec pani z piekarni schował się w dekolt i wypłynął rękawami na pulchniutkie ramiona. Mijam kobietę w czarnych, wzmocnionych skórą spodniach i kozakach po kolana. Patrzyła na mnie zdziwiona moim zdziwieniem, a ja nadal zrozumieć nie mogę, dlaczego zimowy strój w letni czas założyła. Rozumiem za to bezdomnego, który dosypia na ławce w cieniu wzgórza ubrany w kurteczkę. Jemu noc mogła dopiec i chce nacieszyć się komfortem. Jak żmija – połyka ciepło na zapas, żeby wyzwolić w sobie energię na kolejny dzień ubogi w kalorie pokarmowe. Pani blada od stóp do głów idzie niepewnym krokiem – może pierwszy raz w życiu wyszła z domu? Przy tegorocznej pogodzie trudno skłonić skórę, by pozostała mleczną. Nie zajrzałem w oczy – być może w nich znalazłbym odpowiedź. Odwiedzam miejsca, w których pośpiech powinien być karalny, a ciekawość zamiera w obliczu sielanki. Woda płynie leniwiej od myśli i chwyta spadającą z platanów korę, klonowe liście, śmieci bezmyślnie wrzucone do wody. Zapłonąłem lenistwem i trwałem w jego objęciach zanurzony po szyję. Zajrzałem w zaułki i piwnice, w miejsca, gdzie cegła starzeje się z godnością, chociaż od podsłuchiwania wyznań zarumieniła się niemal na bordowo. Podłogą z klocków drewna poszedłem tam i z powrotem, bo krata niegościnnie zamknięta mnie odepchnęła. Nie mam żalu, Drewno jest cieplejsze od granitu. Cieplejsze od oszukanych obrazów drukowanych na płótnie, żeby taką namiastką wieść na pokuszenie bliźnich. Przystanąłem przy labiryncie granitowym, gdzie ścianami być miała zieleń trawnika i w głowie rozwiązywałem szaradę nie mając nici Ariadny. Nie chciałem pytać, ani wiedzieć. Szedłem szukając miejsc, w których nie widać remontów. To trudne. Być może obecnie niemożliwe. Nawet, kiedy horyzont ograniczony zostanie sznurem kamienic perspektywicznie dążących do zwarcia. Mijam knajpy, w których w południe krzyczą na mnie – nieczynne! Nie szkodzi – rajskie jabłonie założyły korale tak piękne, że nie potrafię odwrócić wzroku. Zbyt wielu zazdrośników patrzyło, więc nie skosztowałem, choć wiem, że warto.

35 komentarzy:

  1. Dziwiłam się dziś o 6.00 w nocy jadąc do pracy - tym samym, Twoim zdziwieniem. Ja w bluzce z krótkim rękawem i sandałkach na bosych stopach, a całe stado ludzi młodszych ode mnie w kurtkach, bluzach, jakichś dramatycznych buciorach do spopielania kończyn...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta pani była jednostkowym widzeniem.
      może gdzieś upchnęła motor w ciemnej bramie?

      Usuń
    2. Niestety, moje były hurtowe, nie mam pojęcia, dlaczego ludzie są tacy niedogrzani.

      Usuń
    3. nie mają się do kogo przytulić,to im zimno o poranku.

      Usuń
    4. E tam. Zwyczajne truposzczaki bez krążenia.

      Usuń
    5. mnie cieszy, że są różni ludzie i inaczej reagują. niech sobie chodzą - ja mam się czym dziwić i spacer staje się atrakcją.

      Usuń
    6. Mnie to jest w gruncie rzeczy obojętne.

      Usuń
    7. rozmaitość pobudza. wytrąca z rutyny.

      Usuń
    8. Jak człowiek zaspany, to nic go nie pobudzi...

      Usuń
    9. to fakt, że śpiąc trudno o obserwacje.

      Usuń
    10. Zaobserwować się da, przynajmniej to, co pod nosem. Ale wzbudzić choćby mizerny przypływ energii - niemożliwe.

      Usuń
    11. widzenia pod nosem - to lubię. wolę takie, niż te z drugiego końca świata.

      Usuń
    12. Ja nie, bo zakłócają moją strefę intymną.

      Usuń
    13. widzenia? zakłócają?

      Usuń
    14. Tak - są za blisko mnie. A ja dalekowidz jestem, to i strefę mam dość, dość.

      Usuń
    15. ze strefami walczyć się nie da, ale z widzeniami już tak - okulary są chyba od korygowania wad wzroku.

      Usuń
    16. Ale to nie wada.
      Strefa też - jest, bo jest.

      Usuń
    17. dalekowzroczność, to nie wada?

      Usuń
    18. Nie wiem, nikt nigdy nie kazał mi chodzić w okularach, tylko każdy (mam na myśli okulistów) podkreślał, że mam sokoli wzrok. Nie jest to nic, co by mi przeszkadzało w widzeniu. Numer autobusu widzę, gdy jest jeszcze na wcześniejszym przystanku.

      Usuń
    19. ale kosztem rzeczy bliskich widzisz te dalekie?

      Usuń
    20. w takim razie, to zaleta, a nie wada.

      Usuń
    21. No toż przecież mówiłam, że nie wada!

      Usuń
    22. dalekowidz, to wada. a Ty masz widzenie w bonusie.

      Usuń
    23. Jeden czort, nie o mój wzrok tu chodzi, tylko o znajdowanie się w polu widzenia niepożądanych elementów.

      Usuń
    24. przynajmniej ja mieszkam w odpowiedniej odległości. i ryzyka nie ma.

      Usuń
    25. Ciekawe, czy byś mnie wkurzał w naturze...

      Usuń
    26. pewnie tak. z chłopami tak jest, że wkurzają.

      Usuń
  2. Bladość niektórych osób po tak upalnym lecie niezmiennie mnie zadziwia, może tylko wieczorami wychodziły?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zobaczyłam to tak: pani pokazała swoje ciało, a następnie zawstydziła się, że to widać. Druga kobieta ujawniła swój styl jak najlepiej potrafi i nie zrozumiała, że miast podziwiać jej charakter z pazurem, Ty się dziwisz jej nieadekwatności.
    Blada pani obudziła się ze snu letniego. Trochę zazdroszczę, ja nie umiałam weń zapaść.
    Tak, ściany domostw słyszą różne wyznania, ale im można ufać. Nigdy nie wydadzą żadnego sekretu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja cieszę się rozmaitością. nawet rozumieć nie muszę. wystarczy mi, że pozwalam się zaskoczyć i wymyślać powody, dla których sprawy mają się tak, a nie inaczej. i trafić też nie muszę, bo to wtórne.

      Usuń
  4. Żmije nie połykają ciepła na zapas. Się nie da i już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok - przekażę, jeśli spotkam. że szkoda zachodu - korzystać natychmiast.

      Usuń