poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Drobne zauważenia.

 

Kos usiłował przekrzyczeć stadko wróbli i chyba miał świadomość, że to beznadziejne zawody, bo oddalał się, skacząc z balkonu na balkon, byle umknąć rozwydrzonej tłuszczy. Wiosną obrzuciło trawniki i krzewy, nawet bardziej pochopne drzewa zdążyły już pokryć się makijażem. Słońce w pełni wzeszło o poranku i było tak bezwstydnie pomarańczowe, jak paznokcie dziewczątka w kożuszku zbyt krótkim, by ukryć nerki, lecz z rękawami w jakich chowały się sztuczne, kolorowe szpony. Niestety – wąska szparka między ziemią, a chmurami nie wystarczyła, żeby zmieściło się aż do zenitu i tylko patrzeć, jak pot zacznie kapać na asfaltowe chodniki, na których dosypiają gołębie. Wybrały asfalt, bo czarny, a noc już zbyt krótka? Mijam blokowiska - jedno po drugim, a wokół niezmienny, miejski krajobraz, ubogi w twarze, nietłoczny. Jakby porzucony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz