wtorek, 6 kwietnia 2021

Ekstrakty cz.8

 

Błogosławiąc wielkich.

Im bardziej rośniesz, tym większe oczekiwania. Pozorną swobodę, opłacasz wrzodami, upokorzeniem, ilekroć większa ryba odwiedzi akwarium, by delektować się wszechobecną uległością. Strach wyciska z pęcherza złudzenia, ale wciąż liczysz, że zdążysz urosnąć w cieniu nieszczerych pochlebstw.

 

Szlachtowanie szlachty.

Krwawię i szlocham, choć to niezbyt wzniosłe i mile widziane. Bohaterowie winni umierać z pyskiem pełnym piany wzniosłych idei i patriotyzmów, a w paroksyzmie wściekłości zabrać ze sobą ilu tylko się da na tamtą stronę. Nie umiem zdobyć się na monumentalne odejście – fakty naprawdę bolą!

 

Przezorny.

Stawiam do pionu i wymagam, być może wymuszam, ale nie mogę pozwolić na krnąbrność i własne zdanie. Dziś bąknie słowo, jutro zapragnie więcej wolności, aż skończy się dyktaturą, albo handlem płcią. Trzy suche ciosy otwartą dłonią usadzają niewłaściwe aspiracje na podłodze – tam, gdzie ich miejsce!

 

Morderca.

Odważnie odbieram życie monitorowi - z premedytacją odpinam antenę, oraz życiodajny prąd. Czarne, prostokątne oko łypie na mnie z niemym wyrzutem, a ja pozwalam sobie na kąśliwą uwagę:

– Kiedyś, ludzie żyli bez monitorów i było im dobrze!

 

Oddech wieczności.

Potrącam pajęcze nici naprężone nocnym chłodem, aż zaśpiewały rzewną pieśń, budząc gospodarza, który z emocji doznał erekcji i żądłem kąsa mroczną przestrzeń, na oślep dźgając śmiałka. Nawet kobra nie uśpiła mnie tak, bym poczuł cios, przed obronną reakcją organizmu. Dlatego teraz umieram.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz