środa, 14 kwietnia 2021

Rozmnażanie.

 

Przyszło do mnie takie Duże, nie do końca świadome własnej płci, może zgoła wielopłciowe? Nieważne. Gorzej, że przyszło ze mnie powykrajać jakieś ochłapy i ulepić nową wartość. A nawet wartości, bo chyba byłem zbyt wysokopienny, rozpasany powodzeniem lat spędzonych przy paśniku, więc teraz czas nadszedł zapłacić za rozpustę.

 

Owo, bez skrępowania ogoliło mnie z ubrań i sierści, pomacało niezbyt delikatnie, a lokalnie, to zgoła boleśnie i zaczęło stawiać na mnie granice. Dłonie, czy może narzędzia, którymi piętnowało moją skórę miało toto jak lasery, czy damasceńskie ostrza, bo ból zaczynałem czuć grubo po fakcie. Może dzięki temu, zanim ostygła moja kubaturowa świadomość, a ja zostałem podzielony na jednostki mniejsze, stabilniejsze i bliższe centrum grawitacji, zdążyłem zapoznać się z rozmiarem zabiegu.

 

Teraz byłem już w pięciu jednostkach, choć żadna nie przypominała mnie wcale. Okropne. Nie sądziłem, że stanę się swoim własnym potomstwem i to tak dalekim od wzorca. Duże – zadowolone było chyba z siebie, bo posapywało i jakieś takie, jakby frywolne się stało. Gdyby miało ogon, to pewnie zamerdałoby. Może ogon gdzieś tam był, tylko ja, z mniejszej już wysokości nie dostrzegałem?

 

Wtedy po raz pierwszy poczułem niezależności małych świadomości. Duże podzieliło mnie starannie, rozebrało błyskawicznie i posklejało jak jakieś pulpety, a jednak każda z części miała własną świadomość i to niezależną od pozostałych. Wtedy ja-pierwotny odszedłem do przeszłości, a moja globalna świadomość załkała i zdechła, osiadając łupieżem na wątłych, ciałkach nowego pokolenia. Poczułem się żywicielem, który musiał nakarmić maleństwa własnym jestestwem z braku innych pokarmów.

 

Chyba im smakowałem. Nam smakowałem. Cała piątka wierciła się, jak miot bernardynów w koszu z kudłatym kocem i suką obrzmiałą od pokarmu. Byłem z siebie tak dumny, że zapragnąłem pokazać Dużemu, cośmy tu osiągnęli właśnie, ale kiedy podniosłem zbiorowy wzrok, znaczy pięciokrotny wzrok, który dopiero co był jednym zmysłem zamieszkującym wnętrze mojej głowy, a teraz zasiedla różne wysokości i odrębne ciała niby-mną-będących zauważyłem, że Duże było zajęte pochłanianiem kości.

 

Z wielki apetytem wcinało moje piszczele i nie zamierzało ich oddać maleństwom, tylko żarło, jakby mu się należały. Ależ chciałem tupać nogami z wściekłości – ciężko jednak tupać, kiedy brak piszczeli sprawia, że zadanie staje się wykonalne. Niby rozumiałem, że takie kości dla młodziutkiej trzódki były zbyt wybujałe i sterczałyby jak maszty ponad ich malutkie brzuszki, ale żeby tak bezwstydnie mnie pożerać przy maleństwach? Przy mnie?

 

Dużemu wiele nie zeszło na tej raczej ubogiej przekąsce, szybko beknęło zanieczyszczając okolicę niezbyt świeżym wyziewem, otarło się czymś tam wokół otworu pochłaniającego i dopiero zerknęło na mnie.

 

- Dzięki stary! – sapnęło Duże, jakby się tłumacząc – Sam rozumiesz, musiałem, żeby się mięso nie zepsuło. I tak już byłeś żylasty. Teraz znów będziesz mógł rosnąć i sam zobacz, będzie cię pięcioro!

 

- Pięcioro? Duże powiedziało pięcioro? Zmieniło mi płeć, nie pytając o preferencje, czy upodobania? Nie dość, że zeżarło piszczele, to jeszcze gmerało przy moim… no wiesz…

 

Ręka powędrowała tam, gdzie kiedyś miałem krocze. Świadomości budziły się dość opieszale, jednak uczucie, kiedy się w dłoni(ach!) trzyma za jednym zamachem pięć organów, to doświadczenie dalekie od konserwatywnej zabawy w autoerotyzm pod osłoną ciemności.

 

- A czemu nie? – Duże wzruszyło czymś na kształt uszu, łopatek, czy fałd grzbietowych – Będziesz samowystarczalny i nie będziesz musiał szukać towarzystwa. I wszystko zostanie w rodzinie! Ale. My tu gadu gadu, a robota czeka – wrócę, jak dorośniecie. No to pa!

11 komentarzy:

  1. :) ha,ha, ha. Świetnie się czytało. Duże- pracowite, to i zjeść potrzebuje.Szkoda żeby żylaste się zmarnowało.
    Recepta wybrana, tekst łyknęłam bez popijania.
    katasta227

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krótka historyjka, to popić mozna po fakcie.

      Usuń
    2. Do Twoich tekstów lepiej z kawą zasiadać.
      katasta227(w temacie)

      Usuń
    3. chyba nic nie stoi na przeszkodzie - skoro wiesz, to smacznego.

      Usuń
    4. Aaa, dziękuję bardzo.
      katasta227

      Usuń
  2. Takie teksty to po śniadaniu, przed obiadem ze dwie godz. najlepiej czytać. Tak, aby w trawieniu nie przeszkadzało. A tak w ogóle to fantazyjny, niecodzienny tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mów, że apetyt odbiera. nie byłem chyba szczególnie krwisty w opisach.

      Usuń
  3. Tekst z pewnością szokujący....
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm, zamiast śniadania - mam zbyt rozległą wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jakaś dygresja do komentarza 7.8?
      ja również nie narzekam na zasięg wyobraźni...

      Usuń