piątek, 5 sierpnia 2022

Zgasła cisza.

 

Dyżurny wróbel zaanonsował poranek, więc całe stado grzecznie śpiących ptaszków bez zwłoki przystąpiło do codziennej gawędy w ciepłej otulinie zdrowo wyrośniętych tui. Harmider aż trząsł gałązkami. Słońce o niepewnych konturach ogrzewało właśnie płonący czerwienią klon, gdy blond nastolatek z przeźroczystym tornistrem maszerował ku przyszłości, mijając panie z pupami wypiętymi w głębokim skłonie na skraju osiedlowych trawników i elegancko zbierające po swoich pieskach okruchy nieustającej przemiany materii. Uśmiechnąłem się do myśli, że przewagę miała posiadaczka pieska wielkości nieco odpasionej bogactwem sezonu myszy.

4 komentarze:

  1. Ja przykucam lub nawet przyklękam przy tej mało eleganckiej ale społecznie potrzebnej czynności choć zdarzało się czasem i wypiąć na cały świat o poranku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a potem blondwłose niedorostki.... ech - chyba wychodzi im na zdrowie, że jednak wciąż się zdarza.

      Usuń
  2. Wypinanie przy tej czynności wskazane, natomiast skojarzenia już niekoniecznie, wszak czynność wygląda nieapetycznie :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cel wypięcia może i nieapetyczny, ale skoro się chciało pieska, to dlaczego ci, którzy nie mają mieliby zostać skazani na jakieś 365 objawów rocznie? zbieranie śmieci po sobie, to dobry pomysł.

      Usuń