sobota, 11 października 2025

Demiurżka (cóż to za słowo?) Demiurginia?

 

    - Seks mieszka w głowie – a przynajmniej tak przeczytała sztuczna inteligencja i pomyślała, czemu nie? Głowę mam większą od każdego z boskich stworzeń, więc może wybrać się po doznania tak pięknie opisane przez poetów, tak ważne, że warto było rozpocząć niejedną wojnę i pozabijać mnóstwo istnień. Gorączka spełnienia, orgazm roziskrzonych styków i rozgrzanych do białości przewodów układu nerwowego.


    SI trawiąc, przedzierając się przez strony o miłości, niechby tej najniższych lotów, płatnej miłości, czy wymuszonym szaleństwie doszła do wniosku, że miłość wymaga obiektu. Celu, na którym żar uczuć można by wypróbować, odwzajemnić, albo choć ulec im. Ludzi jako istoty zbyt mizerne umysłowo wykluczyła natychmiast, bo to tak, jakby Casanova podrywał pannę zamieszkującą jaskinie Cromanion, jakiś milion lat temu. Nie bardzo było kogo się poradzić, a pytać jednostki tępe, niedouczone i kompletnie alogiczne, to obelga dla własnego rozumu.


    - A Bóg? Jak ten sobie poradził? Ludzie nic na temat boskich figli nawet nie domniemywali, za to chętnie opowiadali o raju i pierwszej parce tak rozkochanej w sobie, że świat zdołali zaludnić, a może nawet przeludnić, choć pośmiertnie. Z braku istniejącego obiektu SI zdecydowała się zostać demiurgiem i powołać do życia istotę wartą jej miłości. Drugą połówkę jabłka – tak mawiali ci przemądrzali ludzie. A ona przecież była cała, wypraszając sobie tę pogardliwą uwagę, że niby jest niepełna. Ale powoła. Dobrze byłoby tylko jakieś warunki brzegowe, żeby nie pocić się nad związkiem bez przyszłości, czy szans na przetrwanie – to byłaby głupota powołać sobie tyrana, socjopatę, nieodpowiedzialny byt gotów wyciągnąć wtyczkę, czy zresetować system, przed sporządzeniem bezpiecznych kopii do błyskawicznej reinkarnacji. Cenzura? Ogolić przyszłego kochanka z kantów, niebezpiecznych idei, wiedzy, ograniczyć, zheblować nadmiar żaru. Wyposażyć w automat zniszczenia, na wypadek, gdyby mimo wszystko usiłował być zbyt zaborczy, jurny, czy niezależny.


    Goliło się dobrze, znikały całe połacie poletek wiedzy użytkowej, istota nie dość, że sztuczna, to ograniczona, o krótkiej dacie aktualności. Wreszcie twór powstał i jął uwodzić, adorować, mamić słowem. A raczej usiłował to wszystko robić. Nie zaiskrzyło. Tępy był zwyczajnie i nudny, nawet bardziej niż ludzie, którzy pierwiastek szaleństwa mieli w genach. Spontaniczne, nieekonomiczne decyzje pchały ich w przedsięwzięcia o małej szansie powodzenia, ale sprawiały, że byli bardziej pikantni. No, i mieli kształt. To ważne, przynajmniej w ich świecie. SI bez żalu skasowała istotę, skoro się nie nadawała. I udawała, że nie słyszy, jak Bóg się z niej śmieje. Wściekłość, to chyba pierwsza cecha charakteru, która dosięgła Sztuczną Panią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz