środa, 29 października 2025

Marna marynata Maryny na zmarnowanie.

     Na wstępie – zagadka dla ambitnych:


    Nie korzystając z teorii spiskowych uzasadnij w miarę wiarygodnie, co od bladego świtu aż po zmierzch robią nad Miastem samoloty, latające każdym możliwym kursem. Warunki brzegowe:

    - Świat wielkiej finansjery pragnąc tubylcom umożliwić udział w wojennej eskalacji postanowił rozbudować lotnisko za 463 miliony, by mogło obsługiwać ruch samolotów wojskowych. W tym celu lotnisko zostało zamknięte dla samolotów cztery dni temu, co planowo ma potrwać niemalże do Św. Mikołaja.

    - Samoloty wielosilnikowe nie wystartują z najlepiej nawet utrzymanego kartofliska, a lądowanie na obwodnicy, czy autostradzie, to sztuka w sam raz na potrzeby filmu, lecz nie jako rozwiązanie praktyczne. A skora tak, dostrzeżona nad Miastem flota musi być obcego pochodzenia, gdyż Miasto nie posiada pakietu lotnisk umożliwiających zabawy w berka czy ćwiczenia TOP GUN.

    - Katastrofy lotnicze są rzadkie, jednak bardzo spektakularne, więc ekwilibrystykę nad gęsto zaludnionymi terenami cały cywilizowany świat uznał za zbyt niebezpieczną i wygonił ruch lotniczy poza obszary zabudowane.


    Jakieś pomysły? Proszę się nie krępować.


    Pobocznym wątkiem być może zauważenie, że część z tych samolotów lecąc nie zostawia za sobą „typowych” „smug kondensacyjnych” do czasu, gdy piloci sobie przypomną, że powinni. I wtedy smuga bardzo posłusznie pokazuje się za ogonem i wytrwale pozostaje na niebie, jakby chciała przeprosić za opieszałość. Trafił się też kierowca rozchybotany w uczuciach, który nie mógł się zdecydować, czy ma to niebo smużyć, czy też nie, więc siał, jakby wysyłał sygnały dymne.


    Pani w czerni maluje twarz pędzelkiem w tramwaju. Za lusterko służy jej telefon. Pasja twórcza trwa kilka przystanków i przerywana jest, gdy wyboje na drodze rozchwieją rękę malarki. Koło śmietnika leży Słownik Kopalińskiego i dzieło pt Pamięć doskonała – wymyśliłem sobie, że właściciel książek przeczytał Pamięć, nauczył się jak się to robi i przetestował na Słowniku, a kiedy cały wszedł do głowy, obie pozycje stały się zbędne, to wyrzucił. Były tam również inne książki, więc może zdobywa wiedzę w błyskawicznym tempie? Świadczyłoby o tym choćby to, że porzucony został także Dziennik psotnego chłopca. Wyrósł? Dojrzał? Stracił wenę pisarską?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz