Twarz Sympatycznego Rudzielca podświetla osobisty monitor, dzięki czemu widzę jej uśmiech i to, jak przygryza dolną wargę. Wokół ludzie piękni, choć nie nieskazitelni. Zamiast poszukiwać wad, dostrzegam urodę. Na zewnątrz, obok starych kamienic rosną młode drzewa, stare i schorowane sukcesywnie się wycina i dopiero wtedy widać, jak puste mają pnie, a próchnica ścieli się kożuchem po chodniku.
Kłamliwe zegary na dworcowych wieżach prześcigają się w pomysłach na kolejne mrzonki, ale brunetka o zzieleniałych włosach bardziej śpi na jawie, niż zerka na zegary. Samoloty kroją niebo na mniejsze porcje, lecz dla kogo ta uczta, to nie wiem.
Kobieta w butach na wysokim obcasie przedziera się przez jezdnię z kostki granitowej. Nawierzchnia jest pofałdowana i zdeformowana, więc drobi kroczki i idzie jak po polu minowym. Dopiero po drugiej stronie łapie oddech. Starszy pan spacerujący z kijaszkami drepce w kałuży, choć spokojnie mógłby ją minąć. Przypomina sobie dzieciństwo? Patrzy pod nogi i najwyraźniej podoba mu się to, co widzi.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz