Nie
bardzo chciało mi się wstawać, więc wysłałem duplikat. Niech się postara, sprawdzi
w boju. Duplikat nie protestował, kiedy wyjmowałem go z szafy i usiłowałem
rozprostować zagniecenia. Wykazał się nawet inicjatywą i sam poprawił marynarkę
na grzbiecie a także węzeł krawata… Krawatu? Poprawił i to całkiem elegancko.
Bez skargi wcisnął się w moje półbuty i nawet drzwiami nie trzasnął.
-
Po co mu krawat, kiedy idzie tylko po bułki?
Dylemat
nieco wytrącił mnie z senności. Na leżąco jednak słabo się wzrusza ramionami. Wierciłem
się mimo to nie mogąc dokończyć całkiem udanego snu.
-
Zapytam, jak wróci – pomyślałem i wreszcie zasnąłem.
Może duplikat to lepsza wersja nas samych, ale czy zawsze?
OdpowiedzUsuńmaszyny zapewne są lepsze - popełniają mniej błędów, nie mają migren, czy rozwolnienia... i nawet nie krzyczą o urlopy i podwyżki.
Usuń