Pasja reporterska.
Dla kariery była zdeterminowana zrobić wywiad z
Jezusem, nie czekając na dzień sądu, którego raczej nie dożyje. Postanowiła
pójść z wizytą, na wszelki wypadek żegnając się z bliskimi, nim wyfrunęła przez
okno, rozbijając głowę o betonowy chodnik. Nim lekarze zawrócą ciało ku życiu –
powinna zdążyć.
Współczesny Budda.
Studia nie dostarczyły skutecznych rozwiązań, jak przetrwać
zmasowany atak CO2. A przecież co dnia widział, jak łakomie drzewa pożerały toksynę,
bez uszczerbku na zdrowiu. Dlatego usiadł pod dorodną lipą, poświęcając się
kontemplacji i medytacjom, gdy słodka wiedza leniwie spływała nań z góry.
Kuracja.
Na mojego leniwego kocura napuściłem psychiatrę.
Wybitny fachowiec, który potrafił podczas pojedynczego seansu psychoanalizy na prywatnej
kozetce redefiniować ludzką płeć. Ze zwierzakiem powinno mu pójść łatwiej, a ja
miałbym wreszcie kotkę, bardziej skłonną do polowań od samczego leniucha.
Zawodowcy.
Młodzi aktorzy poddali się pikanterii sceny tak
dalece, że wypadli z ekranu wprost na mój dywan! Facet mruknął jakieś
niewyraźne „sorki”, a kobieta westchnęła tylko pod naporem rozkoszy. Nie
zrażeni kontynuowali scenariusz w moim domu, żeby nie zawieść widzów
skrupulatnie płacących abonament RTV.
Cielesna projekcja.
Na karku swobodnie niosła szósty krzyżyk, jednak
niżej… ooo… to zupełnie inna bajka – materiały najnowszej generacji,
ekologicznie obojętne, za to wizualnie zachwycające, przepychały się wdzięcznie,
walcząc o erekcję otoczenia i trzymając hejterów na smyczy nienagannie wyrzeźbionych
proporcji.
A propos cielesnej projekcji. W sąsiedniej klatce mam sąsiadkę. Ma 60 lat, jest babcią, ale idąc za nią, pomyślałbyś, że to piekielnie zgrabna nastolatka nosząca się a'la Barbie. Niestety, ma jeden defekt: gębę. To jest jakaś straszliwa maska, coś okropnego. Widziałam już paru facetów, którzy się nabrali. Ich miny, gdy ujrzeli to cudo z tyłu, były bezecne, a gdy zobaczyli od przodu - bezcenne!
OdpowiedzUsuńładnie powiedziane o tych minach.
UsuńZ tyłu liceum, z przodu muzeum - jakoś tak się mówi...
OdpowiedzUsuńtak było. i pewnie jest
Usuń