środa, 8 lutego 2023

Kwitnący narcyz.

 

Postanowiłem przetestować nagość. Rzadko używaną, niemal dziewiczą. Starannie wybrałem czas, zapewniając eksperymentowi maksimum intymności. Zasłoniłem szczelnie okna przed ciekawością paparazzich i sasiada-snajpera całodobowo przeczesującego wzrokiem osiedlowe wnętrza z parapetu domowej czatowni.


W samotności zarumieniłem się, obierając cielesność z odzienia. Rumieniec sugerował ekstremalne emocje. To byłem ja! Caluśki! Boskie stworzenie, nieco sfatygowane ewolucją i zanieczyszczone erodującym środowiskiem. Lustro spociło się z wrażenia, zaskoczone niecodziennym widokiem. Niezwykle wolno oswajałem się z autoportretem saute.


Naprawdę trzeba było czasu, żebym się zakochał. I kiedy właśnie miałem zamiar się sobie oświadczyć – w zamku wejściowych drzwi złowróżbnie zachrobotał klucz. Córcia wróciła wcześniej ze szkoły… z koleżankami…

2 komentarze:

  1. Nawet zachwyt dziewiczy , ale czy płodząc córkę można się dziewiczo sobą zachwycać jeszcze?

    OdpowiedzUsuń