czwartek, 2 lutego 2023

Prasówka cd.

 

1. Kluczowa rola czasu.

Australijscy naukowcy wykryli antidotum na raka. Tanie, dostępne i działające błyskawicznie. Już w godzinę potrafi zniszczyć komórki rakowe, o ile są zlokalizowane w piersiach, bądź jajnikach. Ukryte gdzie indziej – gotowe przetrwać. Na razie. Autor hiobowej wieści uprzedza – pszczeli jad (owo antidotum) nie powinien zastępować podstawowej formy leczenia, lecz być jej uzupełnieniem. I tu umysł zaczyna skwierczeć. Nie da się przyjąć dawki jadu i z niespecjalnie skuteczną chemioterapią, czy radioterapią poczekać tej godziny? Mężczyźni uśmiechają się z nadzieją, że o broni jądrowej nauka nie zapomni, bo rak jąder też się zdarza.

 

2. Na straży prawa.

Przedsiębiorcy rezygnują z dostarczania towarów i usług na rzecz stróży prawa, gdyż ci z premedytacją – nie płacą. Zamawiają ze świadomością niemożności wniesienia należności. Są województwa, gdzie poziom zadłużenia na rzecz dostawców przekroczył trzydzieści milionów, a komend wolnych od długów chyba nie ma. Ciekawe, kiedy zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające i kto zostanie oskarżony o nadużycia.

 

3. Pełna mobilizacja.

Świat spiął pośladki i ze wszystkich stron pędzą czołgi na front. Nie było nawet czasu zedrzeć narodowych barw samobójczo upośledzonych darczyńców. O eskalacji mowy oczywiście być nie może – to wszystko broń skrajnie defensywna, odtwarzająca zaledwie potencjał sprzed konfliktu… Zaraz, zaraz… To przed wojną było tam więcej czołgów jak w całej UE? I raptem wszystkie się zużyły w trakcie niekończącej się fali sukcesów?

 

4. Łamigłówka.

         Jak donosi urzędnik z ministerstwa trzydzieści procent kraju (głównie ziemie wyzwolone spod okupacji) są obsiane polami minowymi i pełne innych materiałów wybuchowych. Każdego dnia dochodzi tam do tragicznych wypadków. Trudno sobie wyobrazić, żeby napastnik zaminował tereny nad którymi nie miał pełnej kontroli. Biorąc pod uwagę powyższe - wynika, że w szczytowym momencie inwazji napastnik MUSIAŁ zająć przynajmniej siedemdziesiąt procent kraju, skoro do dziś ma swoich łapkach jakieś 10-20%, plus zaminowane 30%, plus jakaś zauważalna „górka”. Bo chyba nie zdążyli w tym pośpiechu zaminować wszystkiego, co wcześniej zdobyli, opędzając się przy tym od kozackiego brzęczenia? Minister nie był uprzejmy wyjaśnić kwestii procentów, więc zostają nieodpowiedziane pytania.

 

5. Jeszcze o czołgach i korupcji.

         Bo ten… głupio mi, ale w zatroskanych głowach zewnętrznego świata pojawiają się wątpliwości, kto będzie powoził nowoczesnym sprzętem nadciągającym zewsząd nieubłaganie i nieustraszenie. Bo ponoć na froncie dramatycznie brakuje już tambylców, a zmobilizowani podczas łapanek, wprost z piwnic zburzonych domów, słabo operują sprzętem z wielkiego świata. Braku kwalifikacji nie nadrobi się chęcią szczerą. Jak się okazało służba celna spod znaku trójzęba (również) była skorumpowana i być może operatorzy czołgów amerykańskich, czy innych przeciekli przez nieszczelną granicę gdzieś pod Zamościem i teraz w ekskluzywnych warunkach ćwiczą jazdę terenową luksusowym SUVem na miejskich arteriach całej Polski?

 

6. Strajki.

Wielka Brytania wyszła na ulice. Przynajmniej ta pracująca część. Nauczyciele i urzędnicy. Kierowcy i maszyniści. Tylko monarchia ma się dobrze, w zaciszu salonów trawiąc lekturę wyrodnego syna. Ale – poczekajmy. W Polsce był niegdyś skoczek, co płot przeskoczył. Niedaleczko od nas komuś udało się inne (betonowe) zasieki przewrócić. Nie znam Londynu, ale zapewne i tam jakiś murek czeka, aby zmienić bieg historii. Pół miliona ludzi, to nie bagatela jaką można zignorować, śniąc sielankowe marzenia o przyszłości mocarstwa.

 

7. Chlebuś nasz powszedni.

Drożeje jak wszystko. Piekarnie cichutko zamykają się wśród łez doświadczonych piekarzy i tradycja pada na pysk. Bo prąd i gaz stały się zbyt drogie, a nie każdy potrafi sprzedawać chleb w cenie abonamentu na telefon. Za to silosy uroczo spuchły od ukraińskiego ziarna, a wściekli, lokalni rolnicy nie mają gdzie odstawić własnego zboża. W tyle głowy ćmi mi informacja powielana bez końca w mediach, że głód zagląda w oczy, bo światowy lider zamiast pszenicę – zbiera burzę. A pan minister tamtejszy otwarcie przyznaje, że eksport jest na podobnym poziomie do przedwojennego. Czyli znów ktoś tu kogoś nabiera.

 

8. Stomatologia stosowana.

Na Amerykanów trzeba uważać. Są szkoleni i śmiertelnie niebezpieczni. Ćwiczą nienawiść od maleńkości. Sprawność w posługiwaniu się wszelakim orężem. Pewien młodzian, chcąc udowodnić męskość podczas słownej potyczki z własną niewiastą w prywatnym apartamencie – odgryzł łeb wężowi. Herkules! Pytona pokonał ustnie! Gdyby więc ktoś zamierzał wystawiać złe świadectwo stomatologii amerykańskiej – będę pierwszym, co piersią nagą ich osłoni!

 

9. Umiejętność szybkiego pakowania bagażu.

Pewien bezdomny w Kolumbii miał fart – przynajmniej tak mu się początkowo zdawało. W śmietniku znalazł elegancką walizę, a po ciężarze sądząc – pełną dóbr doczesnych. Ekskluzywnych, jak opakowanie. Znalezisko przekroczyło wszelkie marzenia bezdomnego. Wewnątrz odkrył złożoną starannie w pół piękną kobietę. Niestety – nieżywą. Zapewne dlatego porzucił ją dotychczasowy użytkownik, wytropiony błyskawicznie przez Interpol w Panamie. Kto czytał punkt ósmy – zapewne bezbłędnie rozszyfrował pochodzenie właściciela walizki. Gość miał pecha, albo zapomniał o pielęgnowaniu rodzinnych więzi. Innemu mordercy z pierwszych stron wiadomości, amerykańska babcia pomogła zamaskować efekty zbrodniczych działań. Czegóż nie robi się dla wnuczka.

 

10. Zielona energia.

Bez reklamy – ani rusz. A co może mieć bardziej szlachetnie podłoże, jak ekologiczne źródła energii. Płonące dachy z powodu źle zamontowanej fotowoltaiki, wybuchające samochody elektryczne, bo w instalacji lub akumulatorach „coś nie pykło” może niespecjalnie zasługują na reklamowanie, ale zapewniają widzom spektakularne przeżycia.

Oswoiliśmy się już z arogancją telefonów komórkowych strzelających w twarz użytkownika… bo spuchła przegrzana bateria najnowszej generacji. Broń krótkiego zasięgu bezpośredniego i wszędobylskich kpin. A dziś do pakietu nowoczesnych rozwiązań pirotechnicznych dołączył powerbank. Na bank był „power”! Aż z dymem poszedł plecak ucznia podstawówki i wezwano oddziały prewencji i neutralizacji. Znaczy – policję i straż pożarną, która opanowała rybnickie piekło i przywróciła niebiański spokój.

6 komentarzy:

  1. Świetne te Twoje prasówki. Pisane z ironią, zaznaczone własnym zębem, czytałam na jednym wydechu. Super.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na jednym? masz dobre płuca. po kowidzie nie każdy daje radę...

      Usuń
  2. Panele fotowoltaiczne jak na razie na wietrze fruwają, o pożarach nie słyszałam...
    Ciekawe, kto podpisze pakt pokojowy, gdy wszyscy żołnierze wybiją się wzajemnie?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. płona dachy z powodu niewłaściwego montażu - tak mawiają. i w wiadomościach telewizyjnych też można zobaczyć mrożące krew w żyłach reportaże o stratach. nie tylko u nas.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. lepiej żreć węża jak robaki. może pani zażyczyła sobie od lubego krokodyla a ten miał tylko pytona pod ręką?

      Usuń