Zdrowa – podobnież zło nawet ze stężonego alkoholu
potrafi wydestylować. Ja postanowiłem odfiltrować miejskie widzenia z drobnych
naleciałości i poszukać obrazów godnych czegoś więcej niż obojętności. Może
nawet się udało?
Ruszyłem pośród tłoku martwych oczu i jedynie wzrok
dorodnej pani manifestował życie niepokorne i figlarne. Wysiadła gdzieś tam, gdzie
tuż obok, na spłachetkach ziemi urodzajnej wzbijały się w niebo niegdysiejsze
choinki, z łaski posiadaczy onegdaj wetknięte w grunt, a dziś stanowiące
szczytowe osiągnięcia flory ogrodowej.
Gdy pani opuściła tłok, pozostawiając mnie w
martwych objęciach obojętności – zastąpił ją karłowaty Salvatore Dali. Wątły
bardzo i w okularach, jednak po wąsach znać było sznyt wirtuozerii. Nie miał
szans na spontaniczne pędzlowanie objawień i najwyżej w głowie malował przyszłe
ekstrawagancje. Zupełnie jak ja!
Wysiadłem w sam raz, żeby natknąć się na kondukt
kompletnie oczernionych niewiast i sunącego ich tropem krępego jegomościa o
wardze tak spuchniętej, że każdy glonojad w tutejszym układzie słonecznym
musiał poczuć solidne ukłucie zazdrości. Jakiś nieszczęśnik utkwiony w
przestrzeni zewnętrznej palarni oczekiwał, aż niedopita butelka piwa doczeka
się mandatu, pracowicie wypisywanego przez parkę czarno-zbrojną w kuloodpornych
kamizelach pozbawionych przeciwpancernych wkładek z przyczyn logistycznych.
Radość szczypiorkowo wyrośniętych istot płci wszelakich spinała klamrą ów obraz,
stanowiąc kontrapunkt dla martwej, skupionej ciszy grupy zaangażowanej w tę poniekąd
dramatyczną scenę.
Poświęciłem dwie chwile na kontemplację świeżej
warstwy garażowego graffiti – zmieniającej wcześniejsze hasła prospołeczne na
artystycznie barwny wydźwięk sajens fikszynowej rzeczywistości urojonej w snach
wspomaganych farmakologicznie. Sąsiadujące garaże ozdobione były podstarzałym
już malunkiem w niesmacznej gamie kolorystycznej. Kiedy jednak zdobyłem się na
deszyfrację rozbuchanego gotyckiego hasła – nie umiałem pozostać obojętnym. Bo
czyż nie jest pięknym nowotwór: POTRAFIZM? Mną zawładnął bez reszty.
I jeszcze przedszkole, karnie zmierzające na plac
budowy pod nadzorem wykwalifikowanej kadry. W kamizelkach odblaskowych, oddając
przepisom co przepisowe, drążyli rzeczywistość, aby nadać jej kształt i formę
adekwatną do wieku. Drżyj architekturo gdy sfora żądnych twórców nadciąga na
plac zabaw. Mam nadzieję, że piaskownica zdążyła odmarznąć…
Potrafizm zdecydowanie i mną zawładnął!
OdpowiedzUsuńpiękna rzecz. bardzo mi się podoba. widziałem wiele razy ale dopiero rozszyfrowałem.
UsuńPotwierdza. Potrafizm jest piękny.
UsuńMoże nawet istnieje jego antonim - niepotrafizm? Mogłabym tak huknąć na uczniów: "Wasz niepotrafizm doprowadza mnie do szału!".
Usuńalbo na przykład nieumizm:-)
UsuńI bezmózgizm.
UsuńJak pani rybolubna czuję się w obowiązku zaprotestować w imieniu zbrojników niebieskich powszechnie zwanych glonojadami. One wcale nie mają opuchniętych warg!
OdpowiedzUsuńwyjdź na ulice... albo raczej na szkło ustawione do pionu. dzieciom i rybom głosu się odmawiało - chyba że coś się zmieniło.
UsuńJednakowoż nie jestem dziecięciem ani rybą...
UsuńChyba.
to głosuj śmiało.
Usuń