środa, 8 lutego 2023

Won’t rupka.

 

Zdrowa – podobnież zło nawet ze stężonego alkoholu potrafi wydestylować. Ja postanowiłem odfiltrować miejskie widzenia z drobnych naleciałości i poszukać obrazów godnych czegoś więcej niż obojętności. Może nawet się udało?

 

Ruszyłem pośród tłoku martwych oczu i jedynie wzrok dorodnej pani manifestował życie niepokorne i figlarne. Wysiadła gdzieś tam, gdzie tuż obok, na spłachetkach ziemi urodzajnej wzbijały się w niebo niegdysiejsze choinki, z łaski posiadaczy onegdaj wetknięte w grunt, a dziś stanowiące szczytowe osiągnięcia flory ogrodowej.

 

Gdy pani opuściła tłok, pozostawiając mnie w martwych objęciach obojętności – zastąpił ją karłowaty Salvatore Dali. Wątły bardzo i w okularach, jednak po wąsach znać było sznyt wirtuozerii. Nie miał szans na spontaniczne pędzlowanie objawień i najwyżej w głowie malował przyszłe ekstrawagancje. Zupełnie jak ja!

 

Wysiadłem w sam raz, żeby natknąć się na kondukt kompletnie oczernionych niewiast i sunącego ich tropem krępego jegomościa o wardze tak spuchniętej, że każdy glonojad w tutejszym układzie słonecznym musiał poczuć solidne ukłucie zazdrości. Jakiś nieszczęśnik utkwiony w przestrzeni zewnętrznej palarni oczekiwał, aż niedopita butelka piwa doczeka się mandatu, pracowicie wypisywanego przez parkę czarno-zbrojną w kuloodpornych kamizelach pozbawionych przeciwpancernych wkładek z przyczyn logistycznych. Radość szczypiorkowo wyrośniętych istot płci wszelakich spinała klamrą ów obraz, stanowiąc kontrapunkt dla martwej, skupionej ciszy grupy zaangażowanej w tę poniekąd dramatyczną scenę.

 

Poświęciłem dwie chwile na kontemplację świeżej warstwy garażowego graffiti – zmieniającej wcześniejsze hasła prospołeczne na artystycznie barwny wydźwięk sajens fikszynowej rzeczywistości urojonej w snach wspomaganych farmakologicznie. Sąsiadujące garaże ozdobione były podstarzałym już malunkiem w niesmacznej gamie kolorystycznej. Kiedy jednak zdobyłem się na deszyfrację rozbuchanego gotyckiego hasła – nie umiałem pozostać obojętnym. Bo czyż nie jest pięknym nowotwór: POTRAFIZM? Mną zawładnął bez reszty.


I jeszcze przedszkole, karnie zmierzające na plac budowy pod nadzorem wykwalifikowanej kadry. W kamizelkach odblaskowych, oddając przepisom co przepisowe, drążyli rzeczywistość, aby nadać jej kształt i formę adekwatną do wieku. Drżyj architekturo gdy sfora żądnych twórców nadciąga na plac zabaw. Mam nadzieję, że piaskownica zdążyła odmarznąć…


10 komentarzy:

  1. Potrafizm zdecydowanie i mną zawładnął!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękna rzecz. bardzo mi się podoba. widziałem wiele razy ale dopiero rozszyfrowałem.

      Usuń
    2. Potwierdza. Potrafizm jest piękny.

      Usuń
    3. Może nawet istnieje jego antonim - niepotrafizm? Mogłabym tak huknąć na uczniów: "Wasz niepotrafizm doprowadza mnie do szału!".

      Usuń
    4. albo na przykład nieumizm:-)

      Usuń
  2. Jak pani rybolubna czuję się w obowiązku zaprotestować w imieniu zbrojników niebieskich powszechnie zwanych glonojadami. One wcale nie mają opuchniętych warg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjdź na ulice... albo raczej na szkło ustawione do pionu. dzieciom i rybom głosu się odmawiało - chyba że coś się zmieniło.

      Usuń
    2. Jednakowoż nie jestem dziecięciem ani rybą...
      Chyba.

      Usuń
    3. to głosuj śmiało.

      Usuń